PBF o PSI
Jeff zwija się ze śmiechu. -Tak, nie dotykaj go. Niech popłacze, zaraz się zmęczy i zaśnie. ma niezły ubaw.
Offline
-Dzięki... - wzdycham i czekam
Offline
Siedzicie tak chwilę, pokemona biega i beczy. |Po chwili przestaje płakać i robi się senny. -Teraz ostrożnie i powoli podstaw mu ręce, jak sam wejdzie powinno być dobrze.
Offline
Robię tak jak radzi Jeff, powoli i ostrożnie. W duchu się modlę...
Offline
Pichu wchodzi na twoje dłonie i zasypia. Bierzesz go i idziecie dalej. -Nigdy nie bierz pokemona na siłę na ręce. Ten nie jest w ogóle oswojony, wygląda też na to że za wcześnie rozstał się z matką. Będziesz musiał uzbroić się w cierpliwość.
Offline
-Dziękuję za radę. Cóż, nie jestem typem który się poddaje. Skoro jest szansa, że mogę się z nim zaprzyjaźnić to ją wykorzystam. Zadbam o niego najlepiej jak umiem... - rzucam z uśmiechem - Wybaczcie mu to powitanie. - mówię do wszystkich
Offline
Twoje pokemony są bardzo wyrozumiałe, zwłaszcza twoja Armadildo :v. Powoli zbliżacie się do celu podróży.
Offline
-Niedługo dotrzemy... Jak myślisz co nas tam spotka?
Doglądam Pichu.
-Jak myślisz? Nie chować go coby się przyzwyczajał?
Offline
-Nie wiem co tam możemy znaleźć, mam nadzieję, że tym razem nic nie będzie próbowało mnie zjeść... A co do Pichu powinien się przyzwyczajać, brakuje mu matki.
Offline
-Biedactwo...
Wypytuję Jeff o Pichu i wszelkie możliwe rady co do opieki. Jeśli się obudzi staram się go uspokajać i mówić do niego spokojnie by się przyzwyczajał.
Gdy dotrzemy rozbijamy obóz. Przygotowuję posiłek dla wszystkich.
Offline
Pichu jest dość nieznośnym malcem, często Cię razi ale stosujesz się do wskazówek Jeff i jakoś to idzie. -Powinieneś trochę się pobawić ze swoimi pokemonami. rzuca Jeff bawiąc się ze swoimi pokami. Jesteś dość skonsternowany kiedy widzisz jak Alakazam odbija piłkę razem z resztą jej pokemonów.
Offline
Więc bawię się ze swoimi pokemonami. Odbijamy piłkę, gonimy się i wygłupiamy... Staram się by wszyscy dobrze się bawili. Daję im po przysmaku. Zaś po zabawię szczotkuję futerka Buizel, Sneasela i Pichu. Dbam też o Kabuto, czyszczę ją i poleruję.
Offline
Pokemony wydają się być zadowolone i szczęśliwie. Robi się ciemno więc idziecie spać. Znowu masz koszmary, podobne do pierwszego jednak tym razem nikt do ciebie nie mówi. Biernie obserwujesz jak wasze pokemony są brutalnie mordowane, podobnie jak Jeff. Budzisz się zlany potem, w łowie wciąż słyszysz ich błagalne krzyki o pomoc. Zaczyna świtać.
Offline
Skoro już wstałem to sprawdzam obóz i robię śniadanie.
-Dzień dobry. - budzę Jeff
Offline
Jeffu śpi na brzuchu jak kamień, ręką obejmuje Cranidosa, Skorupi śpi na jej plecach. Cała trójka chrapie i pogwizduje.
Offline