PBF o PSI
Nastało przedwiośnie... Śnieg topnieje, robi się coraz cieplej. Czas ruszać dalej. Zbieramy wszystko i zabezpieczamy nasze leże.
-Aż szkoda zostawiać... Idziemy?
Offline
-Ta, ale gdzie?
Offline
-Do najbliższego miasta w kierunku pani psor... Zadzwoni się przy okazji do ojca i zapyta jak postęp w sprawie tej organizacji. Ciekawe ile klanów zebrał...
Offline
-No to w drogę. idziecie do najbliższego miasta, które macie po drodze i dzwonisz do ojca, jeff w miedzy czasie molestuje pokemony w PC...
Offline
-Hej tato! Jak ci idzie? Rozmawiałeś z innymi przywódcami klanów w sprawie tej organizacji?
Offline
-Co się z tobą działo?! Prawie w ogóle nie odzywałeś się przez całą zimę! Wyglądasz jakbyś przegrał bójkę z Ursaring'iem...
Offline
-No cóż... W ziemiankach jeszcze nie zakładają telefonów. Ale na przyszły rok się postaram.
Offline
-CO!? ZIMOWAŁEŚ W ZIEMIANCE!? CZY CIEBIE POPIERDOLIŁO DO RESZTY!!!?
Offline
-Ojciec... Przecież sam tak robiłeś i sam mnie też tego uczyłeś... Jesteśmy klanem, który żyje w górach w zgodzie z naturą. Koniec tematu, mów jak ci idzie.
Offline
-To, że ja tak robiłem nie znaczy że ty masz tak robić! Mało w miastach moteli? Przecież w tamtym mieście ma zajazd mój przyjaciel z klanu...
Offline
-Eh... Dowiem się czegoś w końcu?
Offline
-Tak. Jesteś cymbał i debil! A co do organizacji, zajmie nam to więcej czasu niż sądziliśmy ale jakoś to idzie. Wiesz prawo, papierki, biurokracja...
Offline
-Jak tylko się zarejestrujecie to daj znać... Postaram się podesłać kogo się da.
Offline
Rozmawiasz jeszcze chwilę z ojcem i ruszacie do pani profesor. Jeffu ma nieco zaokrąglony brzuszek.
Offline
Nie zwracam uwagi... I tak przez wędrówki znów wróci do swojej wagi... Idziemy, moje poki jak zawsze luzem.
Offline