PBF o PSI
Bard, kapłan i medyk pokręciły przecząco głowami. Kog szedł za Jeffu przyklejony do niej i radośnie machając swoim mieczem, Jeffu czochrała go po głowie.
Offline
Iblis wszystko wam wyjaśnia.
-To co? Zagramy? Nawet mam kości...
-Iblis? A myślałeś kiedyś, że może my jesteśmy postaciami w sesji? Że jakaś potężna siła w postaci GM nami steruje? Wtedy granie sesji byłoby... Sesjocepcją! - rzuca Kokabiel
Offline
Wszyscy zatrzymują się i patrzą na siebie bardzo poważnym wzrokiem...
-Nieee...! odpowiedzieli chórem, roześmiali się i kontynuowali marsz.
-Dobra można zagrać! stwierdziła Jeffu, rzucając Kog'owi miecz do aportu.
Offline
-To kto będzie kim? Ja mogę mg'ować.
Offline
-Ja mogę być healerem... Spod maski dobywa się stłumiony głos Alex. -Ja chcę być jakimś kaznodzieją! rzuca Jeffu. Foxy wybrała barda, Draco i Kokabiel paladynów.
Offline
Rozpoczynacie sesję D&D... W parę chwil orientujcie się co i jak. Odgrywacie właśnie walkę z gryfami, gdy te lądują przed wami. Stoją majestatycznie i drapią ziemię.
-Jeff... Zagadaj do nich. Może nas podrzucą do zamku?
Offline
Jeffu podchodzi i kłania się dystyngowanie. Na co gryfy -Za dużo Pottera się ktoś tu naoglądał... Reszta gryfów zaśmiała się -No co? Pierwszy raz widzę gryfa na oczy... Chłopaki jest deal. -Jaki? -Podrzucicie nas do tamtego zamku? Gryfy oglądają się, zbijają się w małe kółeczka i zawzięcie dyskutują, co jakiś czas łypiąc na Jeffu i jej towarzyszy. -Ok. Ale nie za darmo.
-A czego chcecie?
-Dynksa!
-Dynksa?
-Tak, dynksa.
-A co to jest, dynks?
-Takie coś, z takim czymś ale bez takiego czegoś.
-A gdzie znajdziemy ten dynks?
- W Dynksenshteinie obok Wichajstrowa, w stronę Tegesów Małych.
Offline
-Dynks powiadacie? Akurat tak się składa, że mam dynks. - woła Kokabiel
Wyciąga coś... Dynks. Podaje go Jeff.
-Handluj z tym.
Offline
-Ale ja nie jestem handlarzem tylko pucybutem... odpowiada mu nieco zakłopotany dynks . -Dobra chłopaki oto wasz dynks. Jeffu wręcza im Kokabielowego dynksa, gryfy są wielce uradowane i podrzucają ich do zamku... Dosłownie.
Offline
Stajecie przed mostem do zamku, mostu strzeże troll. Ale nie byle jaki troll! Tylko TROLL! Troll ma złotą zbroję i diamentową maczugę w kształcie zwiniętego pitu 36.
-Ja nie przepuścić! - warczy
Offline
-Jakiś krewny barbariana? pyta Alex spod maski, Jeffu i Foxy zarechotały. -A czemuż to nas wać Pan, trollu, nie przepuścić przez ten zacny most? Cel naszej długiej i chędogiej podróży na drugim ów końcu tego mostu się znajduję. Wielce rad bym był gdybyś mnie i mych kamratów przepuścić zechciał. bardzo dystyngowanie pyta się trolla... Kog.
Offline
-Azaliż stwierdzić muszę iż jest to polecenie służbowe, od mego pracodawcy szlachetnego. Nie chcesz chyba waćpanie zmusić mnie do niesubordynacji względem chlebodawcy? W konsekwencji wiodłoby to zapewne do zwolnienia dyscyplinarnego, a stwierdzić niestety muszę - czasy ciężkie i o posadę trudno. Upraszam tedy o niezwłoczne opuszczenie tegóż terenu, gdyż jest on własnością mego pana. - odpowiada troll dumnie opierając się o Pit36
Offline
-A więc impas mamy drogi Panie Trollu. My most przebyć musimy, tobie mostu pilnować trza... Ciężka to sprawa, oj ciężka... A ciężkie sprawy najlepiej nad kuflem obgadać, nie sądzisz Panie Trollu? O której to godzinie wachtę kończysz?
Offline
Troll wyciąga smartphone'a i coś sprawdza.
-Stwierdzić muszę, waćpanie, iż rację masz. Zmianę kończę za trzy dekady i pięć księżyców.
Offline
-Ej Iblis zrób swoją sztuczkę z czasem... Szepcze do niego Jeffu. W między zcasie Kog i Troll ucinają sobie bardzo miła pogawędkę, wygląda na to, że się polubili.
Offline