PBF o PSI
Rozglądam się, jak nie widzę tego czegoś to uciekam.
Offline
Biegniesz więc pośród drzew... Uderza cie mnogość wrażeń. Zapachy, dźwięki... To coś biegnie obok ciebie. Niby czarna smuga, ale nie atakuje.
Offline
Wielce radosna biegnę więc.
Offline
Budzisz się zmęczona... Dość późno. Podają ci liche śniadanie...
Offline
Zajadam z wilczym apetytem i pytam doktora czy już mogę wracać do domu.
Offline
-A kto cie teraz odbierze? Nie możemy wypuścić nieletniej...
Offline
Przełykam siarczystą bluzgę i dzwonię do mamy.
Offline
Mama i tata w pracy... Ale godzinę później każą ci się ubrać i zejść do recepcji. Przy kontuarze widzisz...
Offline
Wysokiego mężczyznę z jasnymi, siwymi włosami, w kapeluszu stetson obwieszonego najróżniejszymi amuletami, siedział i czytał gazetę.
Offline
-Twój wujek już czeka, żeby cie zabrać. Papiery podpisane, tutaj masz wypis. - mówi lekarz
Offline
-Okej... Dzięki... bardzo podejrzliwie podchodzę do jegomościa w kapeluszu
-Od kiedy ja mam wujka...? rzucam tak żeby tylko on słyszał.
Offline
-Od wczoraj księżycowy cielaczku... Mam nadzieję, że nie została ci blizna?
Odkłada gazetę i patrzy na ciebie, a oczy ma głębokie. Wiesz, że próba krzyczenia, agresji czy wydanie go to niezbyt rozsądny ruch.
Offline
-Słucham? bardziej niż zdenerwowana jestem... Zbita z tropu.
Offline
-Chodź... Idziemy stąd.
Offline
Idę za nim. -Musze zadzwonić do mamy, że "wuja" po mnie przyszedł. Pańska godność?
Offline