PBF o PSI
Lekarz każe ci się uspokoić, bo zaaplikuje ci pawulon. ;v Chce obejrzeć ranę.
Offline
No więc daje mu się obejrzeć.
Offline
-Paskudna rana szarpana... Będzie trzeba szyć. Zapraszam do karetki.
Offline
-Ja pierdole... człapię się posłusznie za lekarzem. Co na to moi rodziciele?
Offline
Matka chce jechać z tobą, ale karetka to małe T. Zmuszona jest zostać w domu... Ojciec w pracy.
-No więc? Młoda damo? Co się stało? - pyta lekarz jak jedziecie
Offline
-Już sama nie wiem co widziałam... wzdycham.
Offline
-Ludzie nie powinni oddalać się od miast... Każdy ma swoje miejsce do życia.
Zanim zdążysz zareagować na te słowa wysiadacie i zostajesz odprowadzona na szycie.
Offline
-Długo to potrwa, doktorku?
Offline
-Jeszcze parę chwil i skończone... Ale zostajesz na noc, na obserwacje. Dzikie zwierzęta mogą roznosić choroby.
Wpada twoja matka z ojcem, niosą potrzebne rzeczy i ściskają cie. Trochę mieli pietra...
Offline
Też ich ściskam. -Będzie dobrze mama, nie martw się.
Offline
-Wiesz jak to lekarze... Tyle mi naopowiadali co ci może być... Dasz sobie radę do rana?
Offline
-Oczywiście mamo. Pamiętaj że mówisz do największego chuligana w mieście... rzucam z uśmiechem.
Offline
-Eh... Dziecko. - głaszcze cie
Macie jeszcze chwilę po czym lekarze wypraszają rodziców... Jest późno, jesteś słaba... Kładziesz się.
Zasypiasz... Gdy sen cie ogarnia znajdujesz się pośrodku wielkiego boru. Nie widzisz zbyt daleko przez gęstwinę drzew. Nigdy czegoś takiego nie widziałaś.
Offline
-Co jest? Halo? Jest tu kto? rozglądam się.
Offline
Ale zamiast mówić szczekasz i warczysz... Dopiero teraz orientujesz się, że jesteś wilkiem... Coś obok ciebie przemyka. Jest wielkie. I groźne.
Offline