PBF o PSI
-Jak ja nienawidzę ludzi... Dawno... Bardzo dawno. Widzisz? Rany na ciele już się zagoiły ale nie te na jej sercu. Dlatego Sableye chciał jajko, żeby jej pomóc. Khangaskan zaczęła coś mówić.. Jeff wzięła głęboki oddech. -Czy... Czy pozwolisz jej potrzymać jajko? Chociaż an chwilę?
Offline
-Pozwolę... A czy jest jakiś sposób, żeby jej pomóc. Inny niż oddanie jajka? Widzę, że wiele jest tu skrzywdzonych pokemonów... Pomóżmy im Jeff.
Offline
Kangaskhan wzięła ostrożnie jajko. Zaczęła się bujać na ogonie w przód i tył i śpiewała kołysankę. Przez jej naznaczony bliznami pyszczek przeszedł cień błogiego uśmiechu -Jest to naprawdę bardzo dużo skrzywdzonych pokemonów, zbyt wiele. Nie pomożemy im wszystkim. Mogli byśmy znaleźć jej jakieś poke dziecko do odchowania, może poczuła by się lepiej?
Offline
-Znając ludzi... Możemy poszukać. Mógłbym skontaktować się z ojcem czy nie zna jakiegoś potrzebującego malucha... Ty też możesz rozpuścić wici.
Offline
Jeff poszła porozmawiać z Sableye'm. Zanim odchodzisz Kangaskhan niezbyt chętnie oddaje Ci twoje jajko i buja się dalej zamyślona. Fioletowy pokemon prowadzi was do wyjścia. Po długiej wspinaczce jesteście na powierzchni. Okazuje się, że jesteście pół drogi od niedużego miasta. -Pamiętaj nie możemy mówić o tamtej dolinie. Jeżeli ludzie się dowiedzą pójdą tam i powyłapują pokemony.
Offline
-Nie mam zamiaru niszczyć ich spokoju... Dość się wycierpiały. Chodźmy... I lepiej zapamiętajmy drogę...
Offline
Docieracie do miasta, zbliża się wieczór. Tak jak podejrzewaliście miasto jest małe. Małe PC z PM, kilka domków z drewna, ogólnie spokój.
Offline
Jeśli jest możliwość to dzwonię do ojca. Może zna kogoś w okolicy kto mógłby pomóc. Pytam też co w domu. Przenocujemy raczej w mieście...
Offline
-Witaj synu! Jak twoja podróż? Zaczęliśmy już się martwić, nie dawałeś znaków życia. Jeff poszła się rozejrzeć po mieście.
Offline
-Byłem trochę zajęty, wybacz. Podróż całkiem dobrze, całkiem spory kawał już wywędrowaliśmy. Ojcze? Mam pytanie. Znasz może kogoś tu w okolicy kto ma jakieś poke -dziecko. Znajoma ma Kangaskhan'a, który stracił swoje młode... Chcemy jej pomóc.
Offline
-O mój Boże... W jakim jest stanie? Ta Kangaskhan? To są najbardziej czułe i opiekuńcze pokemony jakie dotąd odkryto! Bez młodego... Biedny malec, mam nadzieję, że nie cierpiał zbytnio... Ale wracając do pytania, gdzie jesteście? I taka sprawa adopcji też nie jest łatwa, pomimo bólu matka może go nie przyjąć.
Offline
-Wiem tato... Zdążyłem poznać tego pokemona nie jest z nią najlepiej, ale myślę że przyjmie malucha. Musiałbyś widzieć jak lgnęła do mojego poke-jajka... Nie ma chyba nic smutniejszego w całym świecie.
Offline
-Jajko? Masz z tą dziewczyną jajko? Będę dziadkiem! wypalił z głupkowatym uśmiechem. -Kochanie! Nasz synek ma jajko z tamta dziewczyną! słyszysz dzwięk zbijanych talerzy i szybkie kroki. -Iblis? To prawda? Będziemy dziadkami? dopytuje się podekscytowana matka.
Offline
-Tata coś źle zrozumiał... Mam poke-jajko. Jajko pokemona, z którego wykluje się pokemon. Jeżeli chcecie być dziadkami dla tego malucha to nie widzę problemu.
Offline
-Eh, no a kiedy doczekamy się ludzkich wnuków? widzisz jak wielka patelnia ląduje ja jego głowie i spada z krzesła. Chwila kłótni i rozłączyli się...
Offline