PBF o PSI
-Ma więcej mocy niż ty... Spokojnie, po aurze widzę, że efekt zniknie za parę godzin...
Offline
Prychnęła, tym razem naprawdę jak kot, Kambion podrapał ją za uszkami, zamruczała, również po kociemu.
Offline
-I tak jesteś urocza...
Offline
Efekt w końcu minął. Jej ciało wróciło do normy, leżała obok niego bez ubrań. -Wreszcie... Ashley nigdy tak nie cieszyła się że widzi swoje palce. -Ej chwila... Ja byłam naga... przypięta do stołu i nie przytomna...
Offline
-Mhm... Pójdę go rano odwiedzić... - woła sługę, a gdy ten staje za drzwiami mówi - Przynieś mi morgenstern... Najlepiej z jak najszerszą kulą i kolcami...
Offline
-Jezu nawet tak nie żartuj! Nie możesz go pobić... To tylko moje domysły co się mogło tam stać, nie ma na to dowodu... wolała żeby Kambion nie został wydalony ze społeczności... -Niech da mi dowód że nic Ci nie zrobił...
Offline
-Nie mam zamiaru go bić... Mam zamiar go upokorzyć.
Offline
Kambion dostaje od sługi broń i idzie, Ashley szybko ubrała się poszła za nim...
Offline
Nim docierasz do komnat tamtego spokrewnionego słyszysz krzyk. Bardzo nieludzki, potępieńczy wręcz. Wyraża ból, złość i niemoc.... Widzisz jak Kambion wychodzi z pomieszczenia i rozgląda się wokół po zgromadzonych. Uśmiecha się okrutnie, szyderczo... Ten wyraz twarzy zupełnie do niego nie pasuje, myślisz. Zza drzwi wyczołguj się sprawca twej przemiany, łzy ciekną mu po twarzy sinej z bólu i złości.
-Witajcie drodzy spokrewnieni... - kłania się Kambion - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam zbytnio... Ale nie będę tolerował takiej zniewagi. Ten kto czyni krzywdę mej protegowanej czyni ją pośrednio mnie. A to sprzeczne ze wszystkimi przyjętymi normami. Świt bliski, radzę więc już się kłaść. Niektórym nie na plecach.
Spokrewniony rzucając bluzgi wyczołguje się do końca... Ma spuszczone spodnie, a z jego pośladków sterczy rękojeść broni. Kambion podchodzi do ciebie i oferuje ramię, odchodzicie dumnie spokojnym krokiem.
Offline
Ashley w szoku wróciła z Kambionem do swojego pokoju, kiedy drzwi się a nimi zamknęły wybuchnęła głośnym śmiechem, w kąciku oka pojawiła jej się łza. -Mam tylko jedno pytanie... Jak to przeszło przez miednicę?
Offline
-Powiedzmy... Że potrafię sporymi narzędziami operować w małych przestrzeniach. - łobuzersko puszcza oczko
Offline
Ashley znowu wybuchnęła śmiechem, pocałowali się pożegnanie i Kambion poszedł. Ashley z uśmiechem zasnęła.
Offline
Gdy się budzisz, tuż po zachodzie Słońca, widzisz mistrza.
-Witamy nadworną sensację... Parę dni mnie nie ma a ty takie coś...
Offline
Ashley uśmiecha się, wreszcie koniec, mogła wrócić do domu. -Nigdy się chyba tak nie cieszyłam na Twój widok... Cóż jak widzisz nuda i ja to nie najlepsze połączenie...
Offline
-Boję się nawet pomyśleć co będzie jak coś osiągniesz w naszym społeczeństwie...
Offline