PBF o PSI
-Zwyczajnie powiedz wszystko od początku do końca. Tak będzie najlepiej.
Offline
-Zwariowałeś!? Nie znasz go. Zabierze mnie ze sobą jak się dowie, że to nie my jesteśmy zaręczeni...
-Że co!? Kambion w ostatniej chwili złapał Ashley.
-Puszczaj! Skręcę tej żmii kark!
Offline
-Eh... Od początku proszę. Jakie zaręczyny? Ash... Spokojnie. Pamiętaj, że skręcenie karku już nie działa tak dobrze...
Offline
-Ale dalej boli!
-No bo... Mój ojciec ciągle mnie męczył o za mąż pójście za kogoś z pozycją. Za kogoś kto "będzie godzien jego córki". No więc troszkę mu nakłamałam w listach z nadzieją, że się odczepi... A dzisiaj dostałam lis, że ma zamiar przyjechać poznać mojego narzeczonego bliżej niż mówi opinia publiczna... Wybacz Ash, nie wiedziałam co robić. Spanikowałam... oczy Fiony zaszkliły się. -Ja naprawdę nie chciałam...
Offline
-Dobra... To ja pójdę po butelkę dobrej sangvin, usiądziemy i pomyślimy na spokojnie. Dobrze, Ash?
Offline
-Zapłacisz mi za to. cedzi Ash.
-Tak, wiem. Po jego wyjeździe zrób ze mną co chcesz ale błagam! Zgódź się...
Offline
Kambion wraca z butelką i rozlewa do kieliszków.
-No więc? Jaki plan?
Offline
Fiona kuli się pod spojrzeniem Ash, Kambion też by się skulił :v -No czy... Czy na czas wizyty ojca... Nie podawał być mojego... Narzeczonego? Ashley opluła się trunkiem.
Offline
-Pytaj Ash... Sam zdecydować nie mogę.
Offline
-No wal śmiało... ton jej głosu przywodzi na myśl próżnię kosmiczną...
Offline
-Zgadzasz się kochanie czy nie... Bo nie wiem czy mówić służbie do kogo jak mają się zwracać czy, że mają szykować oblężenie.
Offline
-Rób co chcesz! Ja się dostosuję! Ash wychodzi.
-Wiem, że nabroiłam i wynagrodzę to wam jak tylko będę mogła...
Offline
-Idź lepiej za Ash i dogadaj jak to ma wyglądać... A ja idę po swój garnitur wyjściowy. - wzdycha
Offline
Z oporami ale idzie. -Ash...?
-I co? rzuca sucho.
-No zgodził się... Mamy omówić szczegóły...
-Powiem tak, możecie się przytulać ale jak spróbujecie się pocałować, to zrobię wam z dupo jesień średniowiecza!
Offline
-Eh... Nie obrażaj się kochanie. To przecież twoja przyjaciółka, czyż nie? - gładzi cie po policzku
Offline