PBF o PSI
Kolejna noc w rezydencji Kambiona, zarówno on jak o Ashley zregenerowali się całkowicie. Nagle ciszę i spokój domu zakłucił głuchy łoskot a po nim krzyk i histeryczny płacz. Hałasy dobiegały z pokoju Ashley.
Offline
Kambion wpada do pokoju z wielką saberą w dłoni.
-Ashley!? Luba ma!
Offline
Ashley siedziała na podłodze i histerycznie płakała obok przewróconego wzmacniacza, w ramionach ściskała nieco zmiażdżone i pokrwawione ciało swojego ukochano zwierzaka, Johnseya. Spojrzała na niego, wciąż rzewnie płacząc. -Błagam... Pomóż mu... Ja nie chcę... Żeby umierał... Błagam Cię...
Offline
-Ashley... Przykro mi... Ale... On już... Nie żyje. Mogę poszukać maga... Wskrzesi go, na chwilę. Czekaj! Ja też... Mogę... Ale nie będzie taki sam.
Jeśli Ashley się zgodzi to Kambion przytuli ją i zabierze ciałko stworzonka.
Offline
Rozpłakała się jeszcze bardziej i wtuliła w niego i oddała mu ukochanego kotka.
Offline
-Przyjdź za 20minut do pracowni...
Offline
Kambion wyszedł, do pokoju Ashley weszła Fiona. Dziewczyna wytłumaczyła przez łzy co się stało, ruda została z nia i próbowała pocieszyć. Kiedy upłynął wyznaczony czas poszła z Fioną po drzwi pracowni i zapukała.
Offline
-Nie dałem rady animować tkanek miękkich... Ale magia i jego duch wciąż nim poruszają. Pamięta wszystko...
Offline
Ashley podeszła powoli do stołu na którym leżał zwinięty z kłębek koci szkielecik. -Johney...? szkielecik podniósł łepek, wstał z zaczął się łasić i mruczeć. Ashley uśmiechała się i przytuliła ostrożnie swojego ukochanego kotka. -Tak Cie przepraszam... Ale już jest dobrze... podniosła napuchnięte od płaczu oczy i uśmiechnęła się do Kambiona. -Dziękuję Ci... po czym wtuliła się w ukochanego pupila. -Ale jak ty to zrobiłeś? spytała z niedowierzaniem Fiona podchodząc nieco bliżej.
Offline
-Najpierw na szybko przywiązałem jego ducha do przedmiotu, żeby nie uciekł... W roztworze zasadowym usunąłem całą tkankę miękką. Tylko by na nim gniła. Później w kościach umieściłem parę artefaktycznych okruchów i przywiązałem jego ducha do szkieletu. Spokojnie... Magię pobiera z otoczenia. A i kości mu się utwardziły.
Offline
-Wow... Niesamowite... Fiona była pod dużym wrażeniem, Ashley była zajęta mizianiem swojego pupilka. -No to ja tego... Pójdę poczytać nieco... Fiona uśmiechnęła się pod nosem i zostawiła ich samych.
Offline
-Cieszę się, że mogłem jakoś pomóc... I jak Ash?
Offline
-Jest taki sam... Wciąż ten sam, poczciwy Johnsey. Jest moim pierwszym zwierzakiem... Ma prawie 20 lat... Dostałam go od taty na szóste urodziny, przywiózł go z Iraku. Był taki malutki i bezbronny.
Offline
-No to teraz raczej będzie dość... Niesamowity. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie robiłem, nie wiem co może się stać.
Offline
Mocno przytuliła się do Kambiona -Dziękuję... wyszeptała mu do ucha.
Offline