PBF o PSI
Klatki zmniejszyły się pozostawiając minimum przestrzeni dla nich. Nie musieli obawiać się kwasu czy czegokolwiek. Nic nie wydostawało się za klatkę.
-Zna go pani? - pyta Kokabiel
-Draco... On ma znak... Rządowy.
-Czuję... Ale ona jest czysta.
-Gdzieś ich widziałem... Jeff. Alex. To chyba do was.
Offline
Kobieta zbliżyła się do Alex, Jeffu warknęła ale nie mogła zrobić nic więcej. Kobieta miała ciemne, niemal czarne włosy i zielone oczy, podobne do Alex. -Alex...? To naprawdę ty...? Kochanie to Alex! uściskała Alex, jednak dziewczyna ją odepchnęła -Znamy się?
Offline
-Jeff... Masz swoje pochędożone życie. Telenowelę!
Offline
Klatki znikły, oba morfy wróciły do swoich ludzkich postaci.
-Alex?
-Mama?
-Tata?
-Alex!
-Jeff?
-I ja! wykrzykuje radośnie Kog.
Kobieta uściskała zdezorientowane dziewczyny, mężczyzna tez je objął i uniósł całą trójkę.
-Moje kobitki! Tak się cieszę! Ale jak to możliwe? Przecież przeżyła tylko jedna...
Me gusta 2000
Offline
-Cud naszej wspaniałej i w swej mądrości niezmierzonej Istoty! - rzuca Iblis
Nałożył na nich program, który w razie potrzeby obezwładni mężczyznę i pokryje ekipę barierą.
Offline
-Kurwa chwila! warknęła Jeffu i wyrwała się z żelaznego uścisku dryblasa, odciągnęła Alex i schowała za swoimi plecami. -A teraz, kurwa po kolei! Kim wy do chuja pana jesteście!? warczała ostrzegawczo. -Jesteśmy waszymi rodzicami. -To gdzie żeście byli przez te lata co!? To przez was mi odbiło i zaatakowałam Foxy! Macie chociaż cień pojęcia przez co Alex musiał przejść!? sapała i warczala, była wściekła.
Offline
-Jeff... Spokojnie proszę. Proszę. - mówi Iblis
Jest gotów zapobiec katastrofie, jednocześnie spogląda na Max'a. On zna na nie sposoby.
Offline
-Spokojnie... Ja mam być spokojna...? Jeffu zaśmiała się psychopatycznie -Nie będę spokojna! To przez nich Alex przeszła piekło! To wszystko ich wina! spojrzała wilkiem na nich, mężczyzna zaczłą warczeć jak on -Zanim poderznę wam gardła, chcę wiedzieć jedno... Dlaczego ją porzuciliście!?
Offline
-Jeff. Jak się nie uspokoisz to cię zwiążę. On... Jest Rządowym.
Offline
-Kim? -Psionkiem wykorzystywanym do zabijania innych psioników... W dużym i bez bolesnym skrócie... A teraz szczeniaku się uspokój... Jeffu zawarczała głośniej.
Offline
-Część głów państw wie o istnieniu nadnaturali. Przynajmniej psioników. Część jest łapana, poddawana praniu mózgu, szantażowana na przykład zabiciem rodziny... Część lubi swe zajęcie, część pragnie własnej śmierci. Rządowi to ludzie oznaczeni i często niezdolni do aktu własnej woli. Są marionetkami tak zwanych Instructus'ów... Treserów. I tak. Służą by zabijać innych takich jak my. - pięści białowłosego zacisnęły się tak mocno, że zaczął krwawić
Krew kapała na ziemię czarnym płomieniem... Jak zakażona.
Offline
-Zgadza się... Ale są sposoby... Żeby im uciec... mężczyzna co chwilę śmiał się podobnie jak Jeffu. -Nie maiłem wyboru! warknął w stronę Iblisa. -Kiedyś byłem podobny jak ty, pełen ideałów... Sądziłem, że świat może być pięknym i spokojnym miejscem... Cóż myliłem się... Złapali mojego brata, sam się zgłosiłem... W zamian za niego... Cóż i tak go potem zabili... Mi kazali to zrobić... Musiałem zatłuc własnego brata... Ja... Ja byłem świadomy... Cały czas byłem świadomy ale to nie kontrolowałem moje ciało...
Offline
-Świat nie jest zły. Tylko ludzie chuje... Skoro im się wyrwałeś... Chcesz to usunę z ciebie ich znak. Będziesz wolny, tak kompletnie. Nawet nie wiesz jak bardzo ja ich nie cierpię. I nie jestem pełen ideałów. Jestem pozbawiony złudzeń. Zwyczajnie robię co mogę... A że mogę dużo. Ludzi da się wskrzesić. Zło wyplenić. Naprawić. Ale nie wolno się podawać i pozwolić by zmienili cie w złego.
Offline
-Nie da się... Nie jego... Jego dusz przeszła już dalej Iblis i to dawno temu... szepnęła do niego Rebec'a -Dziewczynki... Chciała bym z wami porozmawiać... Na osobności. Jeffu i Alex naradziły się chwilę. -Tknij ją choćby palcem... kobieta odeszła z nimi kawałek dalej. Mężczyzna zgodził się na usunięcie znaku.
Offline
Iblis zwyczajnie pstryknął palcami.
-I już. Po wszystkim. Żyj teraz jak chcesz... O ile potrafisz.
Offline