PBF o PSI
Byli w drodze już trzeci dzień. Jeffu brakowało takiego błąkania się po pustkowiach. Biegała jako smok wokół nich z wywieszonym jęzorem.
Offline
-W dolince za tym wzgórzem mam domek letniskowy. - rzuca Iblis - Spędzimy tam noc... O ile przed nią dojdziemy.
-Jak się trzymasz mała? - rzuca Kokabiel
Offline
-Na jej miejscu trzymała bym się mocno! rzuca Jeffu i porywa Rebec'ę, teraz biegała z nią na grzbiecie, Rebece bardzo się podobało. Obie wyglądały na szczęśliwe.
Offline
-Nasze radosne team'owe zwierzątko. - rzuca białowłosy - No i Rebeca...
Offline
Kog szedł sobie grzecznie obok Draco, był już dość sporym stworkiem. -A niech się wyszaleje, była grzeczna to nie ma nagrodę. rzuca Alex z szyderczym śmieszkiem. Po chwili Jeffu zmienia się w wielkiego kangura i skacze z Rebec'ą w torbie.
Offline
-Kog? Nauczyłeś się jakichś słówek?
Offline
-Fenoloftaleina! zabulgotał radośnie i podszedł do Alex, dała mu cukierka. -No ładnie, ładnie.
Offline
-A złożone zdania? Na przykład co myślisz o... Alex?
Offline
Kog zamyślił się chwilę. -Alex daje słodycze, jest miła!
Offline
-No... A nie mówiłem? Będzie inteligentniejszy niż właścicielka.
Offline
W stronę Iblisa poleciała kulka flegmy a obok niego przepatatajała czarna alpaka z roześmianą Rebec'ą na grzbiecie.
Offline
Całe szczęście nie trafiła, jej szczęście...
O! Potwierdza się... Kog przynajmniej nie charka. Łap Kog. - rzucił mu smakołyk
Offline
Udławił się cukierkiem i nieco popluł. -Jaka mama taki synek...
Offline
-Spójrzcie... - Kokabiel wskazał na dym unoszący się gdzieś w oddali, ewidentnie obozowiska
-Oho... Raczej ich ominiemy.
Offline
-Nie była bym taka pewna... Jeffu biegła prosto w stronę dymu... Wciąż mając Rebec'ę na grzbiecie...
Offline