PBF o PSI
Iblis razem z Jeff pomagał pokemonom w schronisku jak tylko mógł. Wyczekiwał wiadomości od rodziców i rozglądał się za okazją by pomóc Kangaskhan.
Offline
Pod koniec dnia znaczna część opiekunów wróciła do siebie, została trójka. Dwóch pomocników i chłopak który zdaje się tu zarządzać. -Dzięki wielkie za pomoc! jak sami widzieliście mamy tu urwanie głowy, szkoda że nie wszyscy trenerzy sa tak rozgarnięci jak wy.
Offline
-Niestety o tym rozgarnięciu to mieliśmy okazję się przekonać.. Co do pomocy to cała przyjemność po naszej stronie... A! Właśnie, Jeff. Jakiś pomysł jak pomóc Kangaskhan? Myślisz, że można by...
Offline
-Tak wiem, twoja jakże urocza i utalentowana koleżanka już mnie wtajemniczyła... koleś przysuwa się do Jeff niebezpiecznie blisko... Jeff robi się czerwona i kuli się nieco.
Offline
-Moja jakże urocza i utalentowana luba... - obejmuję ją - Zaiste... Cóż więc? Jakieś pomysły?
Offline
Jeff zrobiła się czerwona jak Magicarp, chłopak odchrząkuje i odsuwa się od niej. -Cóż przepraszam nie wiedziałem, że wy... odchrząkuje jeszcze raz. -Myślę, że znalazło by się parę sierot które z chęcią znalazły by mamę. Ale wiesz, istnieje ryzyko, że Kangaskhan nie przyjmie malca... Możecie ją tu przyprowadzić?
Offline
-Nie bardzo... Jest w dość kiepskim stanie. Ma traumę i nie przepada za ludźmi, a zwłaszcza w większych skupiskach. Jest tak stęskniona dziecka, że cieszyła się z możliwości potrzymania jajka. Nie sądzę, że odrzuci malca. Ma zbyt rozwinięty instynkt opiekuńczy.
Offline
-Więc pozwólcie że wezmę parę maluchów, którym najbardziej się przyda matka czy choćby dobry trener i pójdziemy do niej dobrze?
Offline
-Jak już mówiłem - Kangaskhan ma traumę. Nie dopuści do siebie kogoś obcego.
Offline
-Was dopuściła... Wybaczcie, że tak naciskam ale chciałbym pomóc, poza tym kocham Kangaskhany, proszę pozwólcie i iść z wami... robi do was szczenięce oczy jak mały Pichu.
Offline
-Pozwolisz, że to przedyskutujemy?
Odciągam Jeff na bok i mówię tak by tylko ona słyszała.
-Jak myślisz? Może zabrać go w okolicę, ale tak by nie poznał drogi do ich leża i wyprowadzić na przeciw Kangaskhan? Takie spotkanie na neutralnym gruncie...
Offline
-Myślę że to dobry pomysł, tak w pół drogi. Ja idę po Kangaskhan ty zaprowadź jego, mniej więcej tu. zanzacza punkt na twojej mapie i wychodzi.
Offline
-Dobra...
Zwracam się do tego gościa.
-Jeff poszła po Kangaskhan, spotkamy się z nimi w lesie coby nie drażnić jej skołatanych nerwów. Przygotuj się i idziemy.
Offline
Koleś jest bardzo podekscytowany i biegnie po pokemony. Wraca po chwili z czterema ballami, mówi coś do pozostałej dwójki wolontariuszy. -Dobra, dzięki za pomoc. Do jutra! żegnają się i idziecie.
Offline
Prowadzę go we wskazane miejsce.
-Co cie tak w ogóle skłoniło by zostać takim opiekunem?
Offline