PBF o PSI
-Zemszczę się ja krwiście oj zobaczysz... Jeffu z trudem doczłapała się do łazienki. Alex zwijała się ze śmiechu na kanapie. -Nie no poważnie, wyjmij jej to... Jak wróci do mojej głowy też będę mieć ataki nudności za jej myśli?
Offline
-Ty się muszli trzymaj a nie myśli o krwi. Nie... Wtedy jej umysł będzie odczuwał... Dyskomfort. Wyjmę jej to. Za jakiś czas. Choć zmniejszę natężenie.
Offline
Alex westchnęła. -Wiesz to ja ją taką stworzyłam... Pozatym, pozabija paru tych od Novy, zrobi z ich ciał jakiś stolik czy coś i jej przejdzie na jakiś czas. No ale skoro twierdzisz, że tak będzie lepiej, nie będę się kłócić. Za bardzo mnie to jednak bawi... Alex znowu się zaśmiała. -To co? Koniec terapii grupowej? Idziemy na górę...? Foxy oplotła go ogonem.
Offline
-Myśleć może zawsze... Nie tylko odczuwać żądze krwi. Kolejny krok do normalności. - na pytanie Foxy spojrzał na Alex - -Potrzebujesz czegoś jeszcze?
Offline
-Głośnej muzyki, która was zagłuszy... I jakaś dobra książka by nie zawadziła...
Offline
-Tu masz całą bibliotekę! - wskazał pomieszczenie za jej plecami
Było po brzegi wypełnione regałami z różnymi woluminami.
-Masz tam też wygodny fotel, zestaw hi fi... W kuchni powinno być ciasto, które upiekłem. Jest też ekspres do kawy, zapas herbaty... Barek też masz do dyspozycji.
Offline
-OK. Więc życzę wam dobrej zabawy... Ej czekaj... Może to głupie, ale skoro Foxy ma fizyczne ciało, z krwi i kości, to może... Z tobą... No wiesz... Zajść w ciąże...? Alex się zrobiła czerwona jak burak.
Offline
-Nie, nie może... Dopóki nie nauczy się wzmacniać fizyczną formę.
Offline
Alex odetchnęła z ulgą. Poszła do kuchni i wróciła z kubkiem herbaty. Foxy i Iblisa już nie było, skierowała się więc prosto do biblioteki. Zanim tam zaszła zahaczyła jeszcze o toaletę. -Jeffu, żyjesz? W odpowiedzi usłyszała jakieś bełkotanie i dźwięk spuszczanej wody. Do końca wieczoru czytała książki o anatomii i medycynie, słuchając kolekcji koncertów skrzypcowych Iblisa. Sama nie wiedziała kiedy zasnęła.
Offline
Czujesz delikatne szturchnięcie, budzisz się w ciemności. Choć na tyle by dostrzegać kontury wszystkiego wokół. Za plecami czujesz emanację Iblisa, aurą każe ci siedzieć spokojnie i cicho. Spoglądasz kontem oka na niego. Wiesz, że tam jest. Oznajmia ci to... Ale za nic go nie widzisz. Nawet białych włosów.
Spoglądasz przed siebie. Dwie sylwetki. Jedna przeraźliwie szczupła i wysoka, jej kontury są postrzępione. Druga zaś przysadzista, mocna w ramionach. Chyba pochylona.
-Na pewno nas nie słyszy ani nie widzi? - słyszysz szept
Jest charkliwy, sapiący. Głos, który mu odpowiada przywodzi na myśl kryptę. Ma wyniosły ton nieznoszący sprzeciwu.
-Tak kundlu... Strefa ciszy działa na wszystkich wokół.
-To jak my rozmawiamy?
-Tak, że twój przyjaciel wampirek jest tępym chujem i nawet się nie zorientował, że jego aspekt został przełamany. - rzuca Iblis ze złowieszczym chichotem
Offline
Alex siedziała spokojnie. Wolała się na razie nie wtrącać i zobaczyć jak sprawy się potoczą.
Offline
Jeden z intruzów przewrócił się w popłochu. Ktoś zapalił światło. Widzisz wysokiego chudzielca z czarnymi włosami do ramion. Zasłania oczy od światła. Drugi jest częściowo porośnięty futrem...
-Jak? Zwykły śmiertelnik...
-Nie pierdol. - przerywa białowłosy - Nie masz jak się wywyższać. Ty, sądząc po reakcji, jesteś Mekhetem. Kolega obok jest z klanu odrzuconych. Śmierdzisz mokrym psem na kilometr. Jakbym nie ściągnął bariery to byście radośnie skwierczeli.
Widzisz jak dłonie obu zmieniają się w pazury. Wampir staje się niewidzialny, wilkołak bardziej zwierzęcy...
-Co teraz?
-Spierdalacie albo koleżanka na was potrenuje.
-Sam spierdalaj. - odwarkuje
Offline
Alex spojrzała na Iblsia wzrokiem w stylu "Ciebie chyba pogięło..." W ułamku sekundy wilkołak ruszył na Alex, odruchowo zasłoniła się grubą książką i szpony wbiły się w papier. To dało Alex chwilę na unik i wyjęcie noża, stała obok białowłosego. -Że niby ja mam walczyć?! A co z Jeffu? -Zdaje się, że wciąż obściskuje się z muszlą...
Offline
Ale szpony zamiast wbić się w papier odbiły się od woluminu i elektrycznym wyładowaniem. Tobie nic nie jest, jemu a i owszem.
-Nie zmuszam do walki... Sam mogę się nimi zająć. Możesz dołączyć albo się przyglądać. Zapraszam na zewnątrz.
To powiedziawszy pochwycił wilkołaka za twarz, nawet nie wiesz jak, ale pochwycił i wampira. Wyskoczył przez okno, które rozwarło się przed nim. Cisnął nimi przed siebie by dać ci czas na reakcję.
Offline
Alex westchnęła i dobyła drugiego noża. -No dobra zobaczmy ile jest warta nauka Jeffu. Wilkołak otrzepał się i ruszył na Alex, ta jednak zrobiła unik i cięła go w ramię. -No i trzeba będzie podziękować Xin'owi przy następnej okazji. Czytając jego aurę Alex robiła uniki i wyprowadzała proste ataki, bardziej go spowalniały ale nie robiły większej krzywdy, były za słabe. Alex pośliznęła się na śniegu i wilkołak dopadł ją. Wgryzł się jej w ramię. -Pchły Jeffu gryzą mocniej... wycedziła przez zaciśnięte zęby i przyłożyła dłoń do jego pyska, który zaczął się zmieniać w proch.
Offline