PBF o PSI
Jeffu siedziała na dachu drewnianego domu, paląc papierosa. Wyglądała jak kogut... Była zaspana i miała rozczochrane włosy. Słońce miało wstać lada moment. -Co ja tu robię...? -Czekasz razem ze mną na wschód słońca... Wyśpisz się w grobie Jeffu. -Jeszcze jedna taka akcja i spełnię to życzenie... Czerwień rozlała się na nieboskłonie.
Offline
Białowłosy wychodzi przed dom i ustawia na śniegu stół i dwa krzesła, raz jeszcze znika i wraca z jedzeniem. Gorące chili con carne kusi zapachem.
-Smacznego młoda.
Zasiadacie i jecie.
-Nie myślałaś kiedyś o jakimś znaku charakterystycznym? Coś dzięki czemu łatwiej będzie mi odróżnić czy gadam z Jeff czy z Alex...
Offline
-Hmmm... Czemu nie. Co ty na to Alex? Co powiesz ta tatuaż? -A spróbuj tylko! To jest moje ciało! -Challenge accepted... Jeffu zarechotała, chwilę później na jej twarzy, po prawej stronie pojawił się podłużny, czarny tribal. Spojrzała w stronę szyby, w której odbijała się jak w lustrze. -I co ty na to Alex? -Ty gnido!! Jeffu zaczęła zwijać się ze śmiechu. -Mówisz masz! rzuciła rozbawiona w stronę białowłosego.
Offline
Świetny. Alex spokojnie, odmorfujesz to...
Po skończonym posiłku wstajecie i oddalacie się od domu by mieć więcej miejsca.
-Dobra, czego chcesz się nauczyć? I tak musimy tu poczekać...
Offline
-Chcę żeby ta poczwara wylazła mi w końcu z głowy! warknęła Alex. Jeffu wciąż zwija się ze śmiechu gdzieś w jej umyśle...
Offline
-Dobra... Przy pierwszym razie ci pomogę. Skup się i rozdziel wasze energie. Umiesz czytać aurę, więc będzie ci łatwiej. Gdy już rozdzielisz je odizoluj od siebie i wyrzuć poza ciało. Nadaj kształt... Wyobraź sobie, że staje obok ciebie. Jakieś pytania?
Czujesz jak nić energii przechodzi przez twoje ciało i pomaga zrobić to o czym mówił...
Offline
Alex skupiła się, żeby wyizolować Jeffu i ją zmaterializować. Na początku wiele się nie wydarzyło, jednak po chwili Alex poczuła dziwne mrowienie. Wyobraziła sobie jak Jeffu staje przed nią. -Ale jaja... -Jeffu przymknij się próbuje się skupić... -Te geniusz, otwórz oczy... Alex otworzyła oczy i omal nie wyskoczyła ze skóry, kiedy zobaczyła twarz Jeffu tuż przed oczami. -To działa Jeffu... -Ano, że działa... Jeffu przeciągnęła się. Podobało jej się poza ciałem Alex. -No dobra, a ta ruda to kto? -Jaka ruda? Alex odwróciła się i zobaczyła za sobą, dziewczynę w ognistych włosach, z lisimi uszami i ogonem. Miała na sobie dość skąpe, niebieskie kimono w karpie koi. -Miło Cię znowu widzieć ! rzuciła ruda w stronę Iblisa i posłała mu zalotne spojrzenie. -Jak to znowu? Kim ty w ogóle jesteś? -Jestem Foxy, też jestem chaosem Alex ale bardziej... Rozrywkowym... -Jak dla mnie to wyglądasz jak dziwka... parsknęła Jeffu -To że raz się z nim przespałam nie czyni ze mnie dziwki, mutancie... odfuknęła jej Foxy. -Zaraz, zaraz... jaki to ty z nim?? KIEDY!? -Ups... Foxi zakryła usta dłonią i spojrzała na Iblisa, który dość głośno przełknął ślinę. Jeffu zamarła w bez ruchu, po chwili zaczęła warczeć jak wilk i powoli odwróciła się w stronę Iblisa. Wszystkiego się domyśliła. -TY CHOLERNA ZBOCZONA ŚWINIO! JAK MOGŁEŚ!? Postąpiła krok w jego stronę ale zatrzymała się i mordercze spojrzenie przeniosła na Foxy. Sekundę później wyszczerzyła się maniakalnie. -Ej Foxy... Znasz taką piosenkę "What the fox say"...? -T..Tak a co...? -Bo ja wiem co mówi lis... Otóż lis nie mówi bo MA PODERŻNIĘTE GARDŁO!! Jeffu rzuciła się na Foxy z pazurami, zaczęły się szarpać.
Offline
Ale Jeff nawet jej nie dosięgła, odbiła się od niewidzialnej ściany. Na wszelki wypadek taką samą Iblis postawił wokół siebie...
-Spokój! O co ci kurwa chodzi? Czego chcesz od niej? Nie twoja wola i nie twoje ciało. Nie masz nic do niej ani do mnie.
Offline
Jeffu znowu spojrzała na białowłosego z dziką furią w oczach. -JEJ TEŻ NIE! TY CHOLERNY ZBOCZEŃCU! TO CIAŁO NALEŻY DO ALEX!! NIE JEJ! Jeffu chciała zatopić kły w jego szyi ale napotkała na opór niewidzialnej ściany. Białka jej oczy stały się krwisto czerwone. -Nie jesteś taki jak inni, co? Wysapała z furią. -Wszyscy... Wy wszyscy jesteście tacy sami... Alex usiadła w fotelu i próbowała powstrzymać drżenie ciała. -Ona Ci ufała ty gnido... JA Ci ufałam... Jeffu wciąż sapała jak dzikie zwierze.
Offline
-A ja tego zaufania nie zawiodłem. Nie miałem fizycznego kontaktu ani z tobą ani z Alex. Fizycznego, rozumiesz? To nie ciało Alex było przy mnie, wy osunęłyście się w niebyt. Ona zmaterializowała się na waszym miejscu.
Czujesz jak jego dominująca aura wpływa na ciebie, na Alex i Jeff. Nawet nie wiecie jak, ale uspokajacie się. Logika słów dociera do was...
Offline
Jeffu fuknęła i usiała obrażona na kanapę, Foxi przylgnęła do Iblisa jak lep. -Więc co teraz? spytała Alex, nieco rozbawiona całym cyrkiem. -Zarówna ja, Jeffu i... Foxy możemy teraz korzystać z naszych psi niezalezienie od siebie...? Jeffu nie chciało się patrzeć na rudą i białowłosego, wyszła na papierosa.
Offline
-Tak... Psi podstawowe macie względnie wspólne. A gdy potrenujecie to nawet wasza własna moc może emanować na pozostałe aspekty chaosu. - przytulił Foxy - Chcesz coś poćwiczyć?
Offline
Alex westchnęła -Jeffu przydała by się sztuka opanowania... Kiedy była w moim ciele, mogłam ja w pewnym stopniu kontrolować, teraz biega sobie samopas... A co do Foxy... Zdaje się, że chciałby z tobą przećwiczyć kamasutre... rzuciła Alex z uśmiechem, wciąż chciało jej się śmiać.
Offline
-Gdzieś chyba miałem egzemplarz... - drapie się po brodzie - Co do Jeff... Nie łatwo ujarzmić morfa. Co z tobą?
Offline
-Poszukam jej, postaram się z nią porozmawiać, bawcie się dobrze, postaram się wrócić za jakieś dwie godziny. Alex ubrała płaszcz i wyszła. -Po co nam jakaś książka... Znam kilka całkiem przyjemnych sztuczek... zamruczała Foxy...
Odnalezienie Jeffu nie było problemem, Alex poszła za połamanymi drzewami. Po chwili usłyszała jak coś pęka z hukiem, to była Jeffu. Wyglądała jak wilkołak i łamała w łapach kolejny konar, cały czas przeklinając Iblisa i Foxy. -Uspokój się Jeffu... Co Ci te drzewa zrobiły? morf podniosła wzrok na Alex, miała przekrwione oczy. Prychnłęa tylko w odpowiedzi i usiadła pod resztkami drzewa. Alex wyciągnęła papierosy i podała Jeffu jednego. -To nie było moje ciało, przecież wiesz. Cisza. Alex westchnęła. -Skoro nie chcesz wierzyć jemu, to uwierz mi. Ja nie mam o to żalu. Rozmawiały przez długi czas, Jeffu się uspokoiła i po dwóch godzinach postanowiły wrócić.
Offline