PBF o PSI
-A ty coś taki nerwowy co? A gapić się będę jak mi się żywnie będzie podobało, złamasie.
Offline
Wykonuję gest "obserwuję cie" i "poderżnięte gardło" z psychodelicznym uśmiechem.
Patrzę co z Jeff i pracuję dalej.
Offline
-Uważaj bo się Ciebie wystraszę frajerze. podkłada Ci nogę i leżysz jak długi, zanim się zbierasz jest już w drodze do namiotu w którym zniknęła Jeffu.
Offline
Zanim wejdzie do namiotu rzucam mu kamorem w potylicę.
Offline
Trafiasz centralnie i koleś leży jak długi. Z namiotu wychodzą Jeffu i archeolog, pomagają mu wstać a Jeffu drze się na całą okolicę. -CZY TY JESTEŚ POJEBANY!? MOGŁEŚ GO ZABIĆ! nie czekając na odpowiedz znika w namiocie.
Offline
-Świat jest niesprawiedliwy... Ten kto tym wszystkim kieruje jest chujem. - wzdycham
Offline
Kiedy skończyłeś przerzucać pudła masz wolną chwilę.
Offline
Idę więc usiąść w cieniu obok namiotu, a nóż... Coś ciekawego usłyszę.
Offline
-... Więc ile w sumie jest tych ksiąg?
-Nie wiem, na razie mamy trzy, z Sinnoh. Sadzę jednak że ta trzecia znalazła się tam przez pomyłkę.
-Skąd te przypuszczenia?
-Nie pasuje to do teorii naszego speca, który się tym zajmuję.
Offline
-No tak... Biednemu wiatr w oczy i zapomnienie.
Offline
Jeffu rozmawia jeszcze chwilę z archeologiem. -No dobrze, to ja lepiej pójdę po mojego asystenta zanim z nowymi kolegami wymyśli kolejne głupstwo... Jeffu wyłazi z namiotu i się rozgląda.
Offline
-Spokojnie pani wszechwiedząca z rentgenem w oczach... Żadnego głupstwa nie wymyśliliśmy. - wzdycham
Offline
-Który rzucił tym kamieniem? Tak czy inaczej mogliście go zabić. Czemu ich nie powstrzymałeś?
Offline
-I tak mi nie uwierzysz... Przyjmij, że to karma. A ja z racji poczucia sprawiedliwości nie wydam winnego.
Offline
-No mów, tatuśku. Wyduś to z siebie, nie musisz wskazywać winnego ale chociaż powiedz dlaczego dostał tym kamieniem.
Offline