PBF o PSI
Ashley ćwiczyła właśnie z Vladem na sali treningowej, John był pod dużym wrażeniem jej umiejętności walki wręcz. -Nie dziwie się, że wtedy spuściłaś taki łomot Rat'owi i Fionie. -Co Cię tak wzięła na wspominki? rzuciła pospiesznie robiąc unik i blokują kolejny cios.
Offline
-A tak sobie...
Do sali wchodzi sługa i podaje list Johnowi.
-Wiadomość dla ciebie. - woła
Offline
-Chwilowo jestem nieco zajęta...! siłowała się w zwarciu z Vladem, zrobiła nagły krok w tył, Vlad się nie spodziewał i poleciał na nią, powaliła go. Wstał i podali sobie dłonie. -Dobra, pokaż ten list.
Offline
Podaje ci kopertę. Wiadomość głosi, że twój mistrz zaprasza ciebie i Kambiona na spotkanie. Całość dość oficjalnie lecz miło.
Offline
-No proszę... Ashley zachichotała. -Dobra panowie, wy się bawicie a ja znikam. Poszła z listem do pracowni Kambiona, wziął ja z zaskoczenia i mocno przytulił o tyłu, polizał jej policzek.
Offline
-Dobry, kochanie. - mruczy ci do ucha - Co tam?
Offline
-Ciekawy list dostałam, chcesz rzucić okiem? podaje list Kambionowi.
Offline
-Rzeczywiście ciekawy... To jak Kocico? Wybierzemy się w odwiedziny?
Offline
-Czemu nie? Dawno się z mistrzem nie widziałam. odpowiedziała z uśmiechem.
Offline
-Trzeba by się jakoś przygotować, czyż nie? - całuje cie delikatnie - Zaproszenie jest na jutro więc ze spokojem.
Offline
Uśmiechnęła się. -Pracujesz nad czymś konkretnym? zaczęła się rozglądać po pracowni.
Offline
-Nad tym pamiętnym lekiem na kaca. - śmieje się
Offline
-No to ja poszukam Rat'a, ucieszy się z dobrej nowiny. pocałowali się i poszła. Troche jej to zajęła ale w końcu go znalazła w bibliotece. Siedział przy biurku i coś skrobał na papierze. -Co robisz? zerknęła mu przez ramie.
Offline
-Nic! Nic takiego. - rzuca i zaczyna zgarniać kartki
Offline
Jedna mu wypadła Ashley ją podniosła, z zamiarem przeczytania, Rat to zauważył. -Ej! Oddaj to! Ashley z dziką radością zabrała papier i zaczęła uciekać przed nim. Bawiła się przednio, wlazła na wyskoki regał, nie mógł jej tam dosięgnąć. -Dawaj to! -Ciii! Jesteś w bibliotece, tu się nie krzyczy. wyszczerzyła się perfidnie i zaczęła czytać. -Rat... To jest... Wspaniałe... rzuciła z zachwytem i zeskoczyła na dół, od razu wyrwał jej kartkę czerwony jak burak.
Offline