PBF o PSI
-Nie ma się co krępować. Opowiedzcie coś o sobie. Co stary pryk jak ja powinien wiedzieć? Wy młodzi pewnie inaczej się bawicie niż ja w średniowieczu.
Stuka Rata i szepcze mu.
-Wyluzuj... Też byłem ghulem.
Offline
Rat podniósł głowę i poczuł się nieco raźniej. Usiedli w jednym z salonów. -Cóż ja jestem... Byłem żołnierzem, zostałem zmieniony siedem lat temu. Zrobili to bo potrzebowali osiłka do pewnego zadania, potem chcieli mnie zabić. Udało mi się uciec i wrócić do Nowego Yorku. Rat jest moim bratem, nie mogę go na razie zmienić w wampira... John położył bratu rękę na ramieniu. -Wyluzuj stary, Ash by nie zapraszała nas gdyby... No wiesz. Rat uśmiechnął się. -Tsa... A gdzie ona w ogóle jest? -A jak myślisz? Gdzie mogą być dwie baby które nie widziały się prawie tydzień...
Offline
-Cóż... Taka specyfika naszych pań. Skoro już sobie wyjaśniliśmy co nie co to może jednak się napijesz? - uśmiecha się - Trzymam całe zapasy trunków i tylko się kurzą. Co do, hm... Rządzących. Nie podlegam stricte ich jurysdykcji, więc mało mnie obchodzą. Jednak Ashley jest dla mnie ważna, a skoro ani jej ani jej koterii nie pasują wyżej wymienieni to cóż...
Offline
Rat został poczęstowany po kolei trunkami Kambiona, nie była jakimś koneserem ale potrafił docenić różnorodność. Panowie rozmawiali o różnych sprawach. Dołączyły do nich Ashley i Fiona. Ashley była ubrana jak zwykle, młodzieżowa bluza, dżiny i glany, Fiona natomiast wbiła się w jedną z sukni, które były do dyspozycji Ashley. Zielona z głębokim dekoltem i bogatymi ale nie przesadzonymi złotymi zdobieniami, na szyji miała amulet od Ashley, duży szmaragd w złocie. Kiedy weszła John'owi szczęka opadła niemal do ziemi, nie mógł oderwać od niej oczu. -I jak? spytała Fiona. John wydukał z siebie tylko krótkie i ciche "wow". Ashely i Rat popatrzyli porozumiewawczo i zaśmiali się.
Offline
-Eh... Młodzi. - wzdycha i śmieje się
Przywołuje cie gestem i tuli mocno.
-Co jeszcze powiecie? Przed świtem służba zaprowadzi was do pokojów, będziecie mogli wypocząć.
Offline
-Nie będziemy wam przeszkadzać. powiedziała Fiona z uśmiechem i wyciągnęła chłopaków, służba oprowadziła ich po rezydencji i wskazała pokoje. Ashley westchnęła z uśmeichem -Poczekaj aż Rat się rozkręci...
Offline
-Poczekam... Wiem co czuje. Ale spokojnie. - uśmiecha się - Chcesz to idź z nimi, pogadajcie na osobności. Jakby coś będę u siebie.
Offline
Ashely pocałowała go w policzek i poleciała za nimi. Poszli do pokoju Johna, Rat był już kompletnie wyluzowany. -No niezła hacjenda... Masz farta Ash. -Gdybyś tylko wiedział... westchnęła. John wciąż ukradkiem obserwował Fionę, która udawała, że tego nie widzi. -No co sądzicie o Kambionie?
Offline
-No spoko gość... - rzuca Rat - Trochę dziwny, ale spoko. Bogaty, stylowy... Sto leveli nad nami.
Offline
John i Fiona byli podobnego zdania. -No to co? rzuca Rat i wyciąga z torby sanguin i kilka piw. -Parapetówa?
Offline
-Musiałeś to przemycać tutaj... Mało ci wszystkiego wokół? - pyta z przekąsem Fiona
Offline
-Nie chcesz to nie pij. odpowiedział Rat, wyszczerzył się i zarechotał jak szczur. John i Ashley skorzystali bez wyrzutów sumienia. Balanga miała zwyczajowy finał...
Offline
Rano odwiedza was służba w postaci dwóch dziewczyn, gdzieś w okolicy 20lat. Sprzątają nieco, podają miskę w razie potrzeby...
-Panicz prosił by zająć się gośćmi. Coś potrzeba? - pyta jedna z ghulic podnosząc Rata
Offline
Rat był średnio przytomny i wymamrotał coś w odpowiedzi. John jej przetłumaczył -Nie, na razie nie, dzięki. Pomógł jej i usadził Rat'a w fotelu. -Musiałeś się aż tak nachlać? Fiona zaczęła go opieprzać. -Kobieto... Błagam... Ciszej... chłopak trzymał się za głowę, jedna z służek podała mu wody. -Boże Przenajświętszy w niebie... Dzięki Ci... skacowany ghul duszkiem wypił cały dzban, Ashley cały czas lała z niego.
Offline
-Przyniosę coś na kaca. - rzuca jedna z nich i wraca po chwili - Mnie pomaga...
Podaje Ratowi tabletki i dzbanek soku pomarańczowego.
Offline