PBF o PSI
Ashley była szczęśliwa, w końcu jakoś zaczęło jej się układać. Mistrz i Kambion polubili się, mieszkała ze swoim ukochanym, miała dużo czasu, który przeznaczała głównie na naukę. Kambion uczył ją jak posługiwać się magią, była pojętną uczennicą, szybko przyswajała wiedzę teoretyczną i praktyczną.
Offline
Siedzicie przytuleni z książkami i czytacie, on bardziej dla zabawy ty się zaś uczysz.
-Kocico? A co z twoją koterią? Może też ich tu sprowadzisz? Mam całkiem sporo pustej przestrzeni w rezydencji...
Gdyby żył, pewnie popijałby wino czy herbatę...
Offline
Ashley mimowolnie parsknęła śmiechem. -Wybacz, wyobraziłam sobie Rat'a na salonach... Jeśli oprócz miejsca w rezydencji masz też anielską cierpliwość to czemu nie. No i o ile nie przeszkadza Ci fakt, że Rat jest ghulem...
Offline
-A czemu miałoby mi przeszkadzać fakt, że jest ghulem? Jak widzisz mam służbę, głównie ludzi i staram się ich dobrze traktować... Sam byłem kiedyś ghulem.
Offline
-Wiesz wolę uprzedzić, z reguły inni Spokrewnieni nie traktują go najlepiej... Oderwała się od książki i spojrzała na niego -Nie chciałam Cię w żaden sposób urazić... Może powiesz mi coś więcej o swojej przeszłości?
Offline
-Hm... Od czego zacząć? Narodziłem się... Nawet już nie pamiętam, ale w zamierzchłych czasach. Będzie ze sześćset lat. Stałem się wtedy ghulem, w dość młodym wieku, samego księcia. Nie było łatwo, nie byłem dobrze traktowany. Dlatego przy najbliższej okazji, po przemianie, wykorzystałem całą wiedzę... Którą sami mi dali. Obaliłem księcia i zemściłem się.
Offline
-Jaki ten świat mały. Mruknęła do siebie i uśmiechnęła się pod nosem. -Nie rozumiem zachowania większości Spokrewnionych względem ghuli i tego jak ich traktują, każdy przecież był człowiekiem... Ashley zastanawiała się na głos.
Offline
-Kwestia zadufania w sobie... To jak z ludźmi, którzy nagle zachłysnęli się dużą ilością gotówki. Ze wsi człek wyjdzie, wieś z człowieka niekoniecznie... - kwituje
Offline
Telefon w jej kieszeni za wibrował. -A pro po wsi... mruknęła z uśmiechem i odebrała. -No cześć Rat...
Offline
-Powiedz, że wyślę po nich limuzynę.
Dogadujecie szczegóły...
Offline
Limuzyna podjechała, do rezydencji Kambiona weszła koteria Ashley. -No nie wierzę... Rat wziął w końcu prysznic... rzuciła z lekkim jadem Ashley i przywitała się ze wszystkimi. John i Fiona otrzymali od niej zaklęte amulety.
Offline
-Witam was wszystkich w mojej rezydencji. Mam nadzieję, że gościna tutaj będzie dla was wielką radością. - recytuje Kambion - W końcu mam okazję was poznać.
Offline
Fiona odciąga Ashley na bok. -Żeś się ustawiła... Skąd ty go w ogóle znasz? -Ech długa historia... Baby zaczęły plotkować i chichotać. Panowie poszli za Kambionem. Rat nie czuł się zbyt pewnie, trzymał się z tyłu, nie odzywał niepytany i podziwiał piękny zdobiony dywan... Nauczył się, ze w takich miejscach lepiej dla niego jak pozostanie "niewidzialny".
Offline
-Panowie się czegoś napiją? Dla ciebie... - zwraca się do Rata - W ogóle to Kambion jestem.
Ściska dłonie wszystkim.
-Masz jeszcze ten przywilej, że możesz więcej zażywać tej przyjemności... Wina, whisky, rumu?
Offline
-N-Nie... Nie trzeba... Dziękuje... wbił wzrok w podłogę, był wystraszony.
Offline