PBF o PSI
-Proszę, nie zbliżaj się. Czuję to co przeszłaś... Aż żołądek mi wykręca.
Stwory krążą wokół was czekając na okazję.
-Długo nie wytrzymam. Zginiemy.
Mgła nieco słabnie i nie sięga aż tak daleko. Dziewczyna wpada w dławiący szloch. Klęka i chowa twarz w dłoniach.
Offline
Alex chwyta dziecko na ręce i biegnie w stronę wyjścia.
-Nie myśl że kiwne palcem... Alex usłyszała myśli Jeffu.
-Jeżeli tego nie zrobisz sama tu zgineisz! odpowiedziała jej Alex
-A żeby cię... Jeffu mruknęła gniewnie.
-Lepiej trzymaj się mocno... Jeffu przerzuciła dziecko na barana i znacznie przyspieszyła bieg. Były już niemal przy wyjściu. Plecak z dobytkiem Alex I Jeffu, zaczął jej trochę ciążyć na plecach.
Offline
Biegniesz po schodach... Ciąży ci to wszystko na plecach.
-Stój! - słyszysz - Zginiemy!
Widzisz ścianę przed sobą, jakby ktoś zawalił wyjście kamieniami. Stajesz automatycznie, a dziewczynka natychmiast roztacza wokół was dziwną mgłę
-Jak chcesz nas przemieścić to powiedz! Jeszcze chwilę pociągnę zanim będę musiała odpocząć.
Wyrywa ci się upadając na ziemię z bolesnym jękiem.
Wiesz, że ma rację... Nawet twój nielogiczny umysł to wie. Jeśli nie możesz wykorzystać swego umysłu... Kieruj się zwierzęcym instynktem.
Offline
Jeffu aż kipi ze wściekłości, że jej życie jest zależne od jakiejś gówniary.
-Więc lepiej się pospiesz! warknęła w stronę dziecka.
Offline
-A co ja mam zrobić? Nie potrafię zabijać! Jest tu gdzieś jakieś miejsce, gdzie możemy się schować? Gdzieś gdzie nie ma cienia.
Zawał na schodach znika odsłaniając je nienaruszone. Widzisz, że dziewczyna jest wyraźnie zmęczona i słania się na nogach. Kawałkiem udartego materiału ociera twarz rozcierając smugi. Dzielnie się trzyma, oceniasz. Czujesz jej strach.
Jednak chęć życia nie pozwala ci jej skrzywdzić, a nawet może skłania by współpracować?
Offline
-Nie ma tutaj takich miejsc... Odpowiada jej Alex zerkając na schody. Wie że jeżeli to nie wypali, że jeśli się nie uda to ta fabryka stanie się ich grobowcem. -Choć to nasza jedyna szansa! Alex pomaga dziecku wspiąć się na schody. Z impetem wpadają do pomieszczenia, w którym znajdowały się drewniane biurka. Jeffu obrzygała jedno z nich łatwopalnym tłuszczem i podpaliła, zapalniczką. Ognień buchnął niemal natychmiast tworząc krąg światła.
-No na co czekasz! Podejdź tu! Jeffu była wściekła coraz bardziej.
Offline
Po takiej szarży obie jesteście zmęczone... Zbyt zmęczone. Mała słania się na nogach i siada ciężko pod jedną ze ścian.
-Zgubione... Czarna śmierć... Cicha jak cień... I biel...
Wysoki płomień niemal was parzy. Jednak ma swoje wady - rzuca spore cienie w całym pomieszczeniu. Z jednego takiego wyskakuje pantera i leci wprost na ciebie. Zaskoczona nie jesteś w stanie zrobić porządnego uniku. Ostre pazury zatapiają się w twym ramieniu, krew tryska. Cień zaś ląduje zręcznie i obraca się ku tobie szykując się do następnego skoku.
-Biel... Tak straszna... Tak smutna... Ratunek... Czas... Potrzebny... Ale jego brak... - mamrocze dziewczynka
Cień rzuca się na ciebie z kłami.
Offline
Jeffu chwyta się za ramię, była więcej niż wściekła.
-Lepiej szybko co wymyśl Alex! wrzasnęła gniewnie i pokryła ciało twardą łuską Nawet ona widziała, że to nie będzie łatwa walka, ale musiała, po prostu musiała dać upust swojej furii. Niezdążanie dobyć noża, nie robiło jej to różnicy. Z furią zmiażdżyła łeb pantery miedzy masywnymi, szponiastymi łapami.
Ostatnio edytowany przez Jeffu (Sun-09-14 23:40:08)
Offline
Następny stwór wyskakujący z kolejnej szczeliny otwartej w cieniu rzuca ci się na plecy próbując przebić przez łuski.
-Biel... Dzierżąca czerń najgłębszą... Świat zniszczy lub zbawi...
Z rzucasz panterę z siebie wprost w ogień, a ta zajmuję się nim wydając przy tym straszny odgłos... Aż boli głowa.
-A kto spojrzy w jego duszę... Zginie... Z żalu... Który dźwiga...
Cień wyskakuję w noc przez okno, lecz kolejnym dwom udaje się dostać do pomieszczenia. Zachodzą cie z dwóch stron, jedna rzuca się na ciebie skacząc. Druga biegnie nisko szponami tnąc po nogach.
-I jego Upadły Anioł... I jego zmora... Wróg... Zawsze będą przy nim... Zmagając się w walce o nas... Psioników...
Offline
Jeffu robi odskok w tył.
Offline
Pantery zręcznie wymijają się i wykonują sprawny zwrot w twoim kierunku... I znów rzucają się na ciebie. Za plecami masz tą małą... A stwory biegną na wprost ciebie.
Offline
Jeffy błyskawicznie osłoniła dziecko własnym ciałem na którym wytworzyła, masywną, twardą jak skała, trochę jak u żółwia skorupę. -Alex... Ja Cię chyba zabiję...
-Wiesz ze to się nazywa samobójstwo? odpowiedział jej z lekkim chichotem Alex.
Offline
Skorupa chroni twoje plecy i małą... Ale nie chroni twoich nóg. Masz bardzo poranione łydki. Stwory starają się jakoś przebić przez pancerz i dobrać do mięsa.
Coś ze świstem przelatuje przez pomieszczenie i napór lżeje jakby ktoś zrzucił z ciebie jednego z nich...
Offline
-Jeżeli ją puścisz zginiemy we trójkę. Musisz to wytrzymać! Alex starała się dodać otuchy Jeffu, ale w gruncie rzeczy dolała oliwy do ognia. Jeffu, biała ze wściekłości wykonała błyskawiczny obrót i machnęła długimi pazurami. -Sama się daj zeżreć żywcem!
-Jakby nie patrzeć to także moje ciało... rzuciła z ironią Alex.
Offline
Cudem udaje ci się trafić stwora i zrzucić go z siebie. Widzisz, że mała jest nieprzytomna. Cień skamle i stara się ogarnąć po ciosie, za parę chwil znów rzuci się na was.
Offline