PBF o PSI
Słońce zaszło już jakiś czas temu nad równiną, upał dnia powoli ustępował wieczornemu chłodowi. Nocne zwierzęta powoli rozpoczynały swoje polowania, schronione przed upałem w ziemnych norach lub opuszczonych budynkach starej fabryki. W sumie bardziej by odpowiadało określenie, "wymarłego miasteczka". Zabudowania zostały opuszczone parędziesiąt lat temu kiedy złoża węgla się wyczerpały, jednakże wciąż dawały schronienie zwierzętom, Alex i ludziom którzy, jakimś dziwnym zrządzeniem losu zawędrowali na to odludzie. Jakimś cudem bezdomni i "młodzi gniewni" znajdowali to zapomniane przez Boga miejsce, które okazywało się ostatnim przystankiem w ich życiu. Jeffu nie lubiła gości... Ale za to bardzo lubiła swoją sztukę, na którą miała tu dużo miejsca, choć jej dzieła nie były wstanie przetrwać dłużej niż dzień, z powodu upału. Jeffu właśnie kończyła pejzaż okolicy na jednej ze ścian podziemnej części kompleksu. Zostało ostatnie pociągnięcie pędzla, gdy nagle do nozdrzy artystki dotarł obcy zapach.
Ostatnio edytowany przez Jeffu (Sun-09-14 21:12:56)
Offline
Zapach zaiste był obcy... I osobliwy. Kojarzył się z... Mrokiem. Nawet Tobie przeszły ciarki po plecach. Światło przygasło potęgując uczucie niepokoju, jednak mimo panującej idealnej ciszy nie jesteś w stanie stwierdzić czyjejkolwiek obecności. Choć może gdzieś kontem oka dostrzegłaś jakiś ruch, jakiś cień. Nie jesteś pewna. Wieczorna wilgoć osiada wokół na wszystkim, wsiąka w ubrania. Przez chwilę zdaje Ci się, że przez okolicę przeszła fala energii widocznej gołym okiem. Nie jesteś pewna... I wtedy światło gaśnie i spomiędzy szczelin murów snuje się zielonkawa mgła.
Offline
Nie odrywając wzroku od dziwnej mgły, Jeffu powoli odłożyła paletę z krwawą farbą oraz pędzel na skrzynię ustawioną obok, służącą za stolik. Wstała i dość niepewnie podeszła bliżej do zielonej chmury, próbując zidentyfikować dziwny, nieznany jej zapach.
Offline
Nie widzisz źródła owego zapachu, czujesz za to jak z mgły delikatnie sączy się energia PSI. Możesz stwierdzić, że zapach dochodzi gdzieś z okolic wejścia do podziemi.
Słyszysz też warknięcie i upadający pędzel. Gdy odwracasz się w tym kierunku dostrzegasz jedynie ruch... Coś znika w ciemności.
Offline
Jeffu wyraźnie niezadowolona z towarzystwa, szybkim krokiem idzie w stronę w którą uciekł cień, zostawiając swoje niedokończone dzieło i dziwną mgłę na później. Nikt nie miał prawa pałętać się po JEJ piwnicy bez JEJ zgody. Kątem oka zauważyła tajemniczy cień, jak ucieka w głąb piwnicy. Szybkim krokiem idzie za nim.
Offline
I zastajesz... Nic. Cień znikł, a wraz z nim właściciel. Tym razem miast w głębi podziemi słyszysz stuknięcie gdzieś przy wyjściu. I jęk. Ewidentnie słaby, jakby dogorywający. Zapach nasila się, a mgła kondensuje nisko na ziemi.
Offline
Z jednej strony Jeffu była zła, nie udało jej się dorwać właściciela cienia, jednakże z drugiej strony miała innego gościa, którym musiała się zająć. Z szaleńczym uśmiechem pobiegła w stronę z której dobiegał jęk, po drodze wyciągając jeden ze swoich ukochanych noży.
Offline
Docierając aż do schodów widzisz leżącą na nich drobną dziewczynkę. Ma czarne skołtunione włosy i brudną mysią twarz. Ubrana w łachmany wygląda wręcz żałośnie. Na oko ma może dziesięć czy jedenaście lat. Dziwna mgła daje się zbierać przy niej, ona zaś emanuje tą samą aurą.
W momencie, w którym Cie spostrzegła aż podskoczyła ze strachu. Smugi mgły rozpływają się na moment. Dziewczyna wyciąga rękę przed siebie i wskazuje coś palcem.
-Za tobą! - krzyczy
Offline
Jeffu energicznie odwraca się, jednocześnie wykonując cięcie nożem. Udało jej się trafić przeciwnika, jednak nie była pewna jak głębokie było zacięcie. Odskakuje w tył, tuż obok dziewczynki. Wyszczerzyła ostre iście wilcze kły w niepokojącym uśmiechu, przekrzywiła głowę lekko w lewo. "Kim ty kurwa jesteś...?"
Offline
Nóż zagłębia się delikatnie w ciało... Czegoś co przypomina panterę. Ta jednak zręcznie ląduje nie czyniąc sobie krzywdy... Widzisz jak znika zagłębiając się w cieniu niczym w tafli wody i znika.
-Nie ważne!
Widzisz jak dziewczynka skupia się, a z jej dłoni wypływa zielonkawy dym.
-Jesteśmy względnie bezpieczne. Teraz się nie pojawi.
Offline
Jeffu powoli odwraca się ku dziewczynie, powoli obchodzi ją i staje za nią. Mocno chwyta jej włosy i odciąga głowę w tył odsłaniając gardzło i przykładając do niego zimne ostrze.
-A teraz, masz jakieś dziesięć sekund, żeby dać mi powód do nie zabicia cię...
Głos Jeffu był lodowaty aczkolwiek spokojny... jeszcze.
Offline
Widzisz jak z jej oczu płyną łzy rozmazując brud i pył. Chwyta twe palce próbując powstrzymać ból.
-Jak mnie zabijesz to zginiesz. Tylko ja je powstrzymuje przed rozszarpaniem nas. - jęczy
Rozglądasz się... Tuż za granicą mgły z kocią gracją czyhają pantery. Stwierdzasz, że na ich grzbietach znajdują się płyty pancerza... Niby łuski. Jest ich sporo... Zbyt wielu nawet dla Ciebie.
Offline
Jeffu gniewnie prycha i puszcza dziewczynę. Alex kuca obok dziecka i głaszcząc ją po głowie, ściera jej łzy z policzków.
-Już dobrze, powiedz mi co się tutaj dzieje? Czym one są? I czego chcą?
Offline
Dziewczyna patrzy na ciebie dziwnie. Widać, że jest przerażona. Odsuwa się od ciebie jak może szlochając.
-Cienie... Potwory. Żądne krwi... Bez celu... Zaślepione i bezduszne... Uwięzione w swej postaci.
Zdaje ci się, że bredzi... Jakby strach przeżarł jej mózg. Jednak patrząc w puste oczy, które po chwili stają się zwyczajne domyślasz się, że dziwna mgła to nie jej jedyna moc.
-Czego ty chcesz? Dlaczego jesteś tak przesiąknięta mordem... Jak one?
Offline
Alex wzdycha głęboko i przysuwa się do dziewczyny.
-Ja nie jestem przesiąknięta mordem... Co innego Jeffu... Ona jest... Jesteśmy jakby jedną osobą, ale zupełnie inne. To trochę skomplikowane...
Alex uśmiecha się życzliwie do dziewczynki.
Offline