PBF o PSI
Rano zjedli śniadanie i ruszyli w dalszą drogę. Oczywiście pierwsze miejsce gdzie Alex chciała iść była księgarnia. -Co? Jak to zamknięte? załamana Alex przykleiła się do szyby wystawy. -W końcu jest niedziela... stwierdził chłopak. -No i co z tego, że niedziela?
-A to z tego, że w niedziele sklepy są z reguły pozamykane... odpowiedział z uśmiechem chłopak. -Kiedy ty ostatnio byłaś wśród ludzi? spytała Mila. -W sumie to... Alex poczerwieniała, zdała sobie sprawę, że jedyny jej kontakt z ludźmi ograniczał się do tych którzy przychodzili do starej fabryki i kończyli na ścianach lub skrzyniach jako dzieła sztuki Jeffu... Zasmucona odkleiła się od szyby i ruszyli dalej.
Offline
Xin prowadzi was do baru "Obsydianowa Igła". Aury które widzisz w zadymionym pomieszczeniu są... Przytłaczające i piękne jednocześnie. Dużo intensywniejsze niż rodzeństwa, jaśniejsze i we wszystkich kolorach. Czasem wśród poświat widzisz drobne czarne nitki... Wywołują u ciebie skręt żołądka. Azjata wciska barmanowi coś w dłoń, ten patrzy na was chwilę i otwiera kontuar. Prowadzi was na zaplecze schodami w dół.
-Xin! Dawno cie nie widziałem. - odzywa się śpiewny i wysoki głos
Widzisz wysokiego blondyna o szczupłej, trójkątnej twarzy. Ma wyczuwalny francuski akcent. Ściska Milę na powitanie, a tobie kłania się nisko.
-Sharl, miło mi... Dobra, co wam potrzeba?
Rozglądasz się po pomieszczeniu. Wygodne głębokie fotele ustawione wokół niskiego stolika, na którym stoi kilka pustych filiżanek po kawie. Gdzieś w koncie stoi ekspres i zlew, obok lodówka.
-Na początek coś do picia. Mi latte, małej sok... Dla ciebie?
Offline
-Herbatę wiśniową. odpowiedziała po chwili namysłu Alex i poszła za rodzeństwem do stolika pod ścianą. -Co to za miejsce? spytała cicho Xin'a.
Offline
-Bar dla Psioników. - odpowiada sucho
Francuz podaje wam napoje i zasiadacie wygodnie.
-Masz jakieś informacje? Szukamy go...
-Mam. - przerywa Xin'owi - W zimę był w Oslo, i ruszył gdzieś w nasze strony.
-A co z cieniami?
-Jest ich coraz więcej. Biały wysłał kilku zwiadowców pod Alaskę, ale zaginęli.
Xin klnie, mała chowa twarz udając, że pije w skupieniu. Jednym haustem wypija kawę i patrzy na blondyna w oczekiwaniu.
Herbata, którą pijesz jest wyśmienita. Idealnie trafia w twój gust, doskonale słodka.
-Xin... Jak chcesz to zatrzymaj się tu. Małej nic nie będzie. To zbyt małe miasto na Dzień Przebudzenia...
Offline
"Co to jest Dzień Przebudzenia?" zastanawiała się Alex. -A skąd ja mam to wiedzieć? odpowiada jej Jeffu.
-To też ciebie nie pytam...
-Jak na mój gust to dzień w którym budzi się twoje PSI. Pamiętasz chyba...
-Oczywiście, że pamiętam... Alex mruknęła do siebie zapatrzona apatycznie w kubek.
Offline
-A ty, nowa? Co? Co tam mruczysz? - pyta Sharl
-Ona nic nie wie.
Blondyn wyciąga paczkę papierosów, a z niej ostatniego papierosa, którego wkłada do ust. Zamyka paczkę i potrząsa nią, znów otwiera... I częstuje was.
-My nie palimy. - wzbrania się Xin
-A ty, nowa?
Bierzesz jednego, blondyn oferuje ogień, który wznieca w palcach. Sobie też odpala... Smak papierosów jest nieco inny niż te które paliłaś do tej pory. Ale jest niezły.
Offline
-Fajna sztuczka... wyszczerzyła się Jeffu. -Nam też by się przydał taki bajer nie sądzisz Alex? Blondyn popatrzył na nią lekko skołowany.
-Alex już miałeś okazję poznać, ja jestem Jeffu... Wybacz, ze nie podam ręki. Nic osobistego -Ja pierdole ty to masz wejścia... stwierdziła Alex...
Offline
-Chcesz to bierz. - podaje paczkę - Znam gościa, który robi takie cudeńka za drobną opłatą.
Sharl puszcza ci oczko... W tej chwili wygląda całkowicie zniewieściało, ale tylko przez chwilę.
Ktoś wpada do pomieszczenia. Nawet się nie odwracasz, tylko blondyn patrzy nad tobą.
-Biały! Miał sporą manifestację pod Navajo...
Myślisz nad trasą... Będzie ze sto kilometrów
-Szefie? Pamiętasz tego co zabił Ansu? Dostał wpierdol od Białego.
-To już wiemy gdzie jest... - stwierdza Mila
Offline
Jeffu w we względnym spokoju przysłuchuje się rozmowie, co jakiś czas chichocząc. Sączy herbatę i zaciąga się głęboko. -Miałaś rację Alex... Ta mała była tego warta...
-Nie wiem czy chcę wiedzieć co Ci chodzi po głowie... -Nie, definitywnie nie chcesz.
Offline
-Alex? Jeff? Zbieramy się? Dasz radę podróżować jakimś środkiem transportu? Czy dygamy z buta?
Mila wpada w histeryczny śmiech krztusząc się napojem.
Offline
Na dźwięk słów "środek transportu" Jeffu zakrztusiła się opluwając siebie i kawałek stołu, papieros niemal wypadł jej z ręki. -Nie ma chu... Jeffu spojrzała na Milę -Ekhem, nie ma opcji żebym wsiadła do jakiegokolwiek pojazdu... Skwitowała Jeffu wycierając stół z herbaty.
Offline
-Mogłem się domyślić... - wzdycha - Sharl, bądź tak dobry i spakuj nas na drogę. Ruszamy, dopij herbatę.
Blondyn daje znać podwładnemu, wy zaś udajecie się do wyjścia. Dostajecie plecaki z prowiantem i kilkoma drobiazgami.
-Powodzenia... I pozdrówcie Widzącego. Niech wie, że nie zapomniałem co dla nas zrobił.
Koniec questa pierwszego:
- dostajesz artefakt "paczka fajek"
- uczysz się Czytania Aury
- masz zapasy na drogę do Navajo
Offline