PBF o PSI
Zjadam posiłek i sprawdzam czy mogę wyjść z pomieszczenia.
Offline
Drzwi nie są zamknięte na klucz, dość sporo ludzi miota się i krząta na korytarzu. Niedaleko jest pokój Jeff.
Offline
Idę do niej z nadzieją, że ją zastanę.
-Jeff?
Offline
Leży na łóżku i łka cicho, cała drży.
Offline
-Jeff? Co się stało? Co znów zrobili?
Offline
-Ja... Nie mam już siły... Mam dość... Chcę do domu... Do Kanto... Do mojej małej chatki nad jeziorem... Do ogródka, do lasu...
Offline
-Na północ stąd jest lądowisko sterowców. Latają do Kanto. Jeszcze chwila Jeff... Jeszcze tylko chwila. Wyjdziemy i lecimy do Kanto, do twojej chatki.
Offline
Rozpłakała się jeszcze bardziej i wtuliła ostrożnie w Ciebie. -Nie wierzę... Ten koszmar się nie skończy... Drzwi otwierają się gwałtownie.
-No skoro panienka wypoczęła to pójdzie z nami. Ma robotę do dokończenia.
Jeffu zadrżała i zaczęła kręcić głową.
-Nie proszę... Ja już nie mogę... dwóch z bronią podchodzi do niej, Ciebie odpychają, ją zaś siłą gdzieś ciągną. Zaczyna krzyczeć.
Offline
Gdy tylko dwójka z bronią się odwraca by odejść wskakują na jednego z nich i zakładam mu duszenie. Jednocześnie chwytam go za rękę i strzelam drugiemu w głowę.
Obalam chwyconego i przejmuję jego broń. Butem miażdżę mu tchawicę i strzelam pojedynczymi pociskami w ludzi przy Jeff.
-Zdychajcie skurwysyny!
Gdy Jeff jest wolna daje jej drugą broń, zabieramy co się może przydać. Amunicję, klucze, karty...
Offline
Siedzi z rozdziawionymi ustami i patrzy na Ciebie dość tępo. -Ja... Ja... Nigdy nie... Nie zabiłam... po chwili doszła do siebie. Z korytarza słyszycie jakieś głośne łupnięcie i wrzawę oraz krzyki ludzi. Coś ogromnego i wściekłego zbliżało się w waszą stronę. Osłaniasz Jeff a gdy był po wyważeniu drzwi razem z futryna opada widzisz Aggrona w szale, który niemal natychmiast sę uspakaja i macha radośnie ogonem.
Offline
-Ja też nie... Nie musisz tego robić. Wezmę na siebie całą odpowiedzialność za ten czyn.
Na widok pokemona uśmiecham się.
-Długo wam to zajęło, ale dobrze cie widzieć Aggron.
Offline
Jeffu popłakała się ze szczęścia i uściskała ciało metalowego olbrzyma. Przez korytarz przeleciało z wrzaskiem kilku skurwieli, widziałeś cos zielonego wystającego z ich ciał. Wychodzicie z pokoju i widzicie... W sumie nic. W miejscu w którym jeszcze parę minut temu istniał kompleks badawczy zostały praktycznie dymiące ruiny. Dopiero teraz dociera do was ogrom tego miejsca i skala szaleństwa, wszystkie hybrydy pouciekały z budynku i rozpełzły się po mieście.
Offline
-Aggron? Gdzie reszta? Musimy ich znaleźć, nasze rzeczy też.
Offline
Warczy cis po swojemu i macha radośnie ogonem. -Alakazamy już się tym zajęły. przetłumaczyła Jeffu i po chwili znowu się rozbeczała jak dziecko na widok Alex. Wtuliła się w pokemona bardzo mocno a radosna Venosaur objęła ją pnączami. Z góry nagle spada na Ciebie coś mechatego i mocno przyczepia do twarzy. Czujesz też wibracje na ramieniu i coś ociera Ci się o nogę.
Offline
Tulę swoje pokemony.
-Jak miło was widzieć!
Offline