PBF o PSI
-Tak nas widzi... Zgadłem Melion? karykatury...
Offline
-Dokładnie, jesteście na miejscu, to najniższa warstwa. Słyszycie maniakalny rechot oraz krzyki bólu i rozpaczy.
Offline
Paczam co się maniakalnie śmieje i co krzyczy.
Offline
Udajecie się więc na najwyższą skałę i widzicie Rex pastwiącą się nad Shavi, która leżała przywiązana cierniami do kamiennego stołu. Jest poważnie okaleczona i łzy ściekają jej po policzkach. Rex natomiast wygląda na bardzo szczęśliwą...
Offline
-Jeff... - rzuca Iblis - Pobawisz się?
Offline
Powoli strzela każdym stawem w łapach i karku. -Bardzo chętnie... podchodzi do smoka i szepcze jej do ucha -Witaj Rex... ta gwałtownie się obraca a wyraz euforii i dzikiej radości natychmiastowo zastępuje wyraz strachu i zaskoczenia. Wystraszona odskakuje, zauważa też i was. -Jak... Jak wy się tu... Co wy tu robicie!?
Offline
-Przyszliśmy odbić... Zakładnika.
Iblis pstryka palcami rzucając dispell. Niech Jeff pilnuje Rex.
-Shavi! Spokojnie, uwolnimy cie. Rebeca! Mamy ją! Możesz pomóc?
Offline
-O nie! Rex ryczy wściekle ciernie wybijają się ze skały i was związują, blokują wszelką magię i psi. Wbiła wilcze spojrzenie w Daimona. -Nie dość, że psujesz mi zabawę w domu... Ok, twoje terytorium, twoje zasady... Ale masz czelność przyłazić tu!? Jakim prawem!? To. Jest. Mój! Świat! z furią wbija Daimonowi pazury w brzuch i mocno szarpnęła po czym wruciła do pastwienia się nad Shavi i delektowania się jej krzykami i jękami.
Offline
Daimon rozwinął swe ogony. Ostre i twarde jak damascen futro powinno pokonać kolce. Iblis dobył swego wiernego bagnetu i ruchem niedostrzegalnym dla oka uwolnił siebie. Oba Wilki ruszyły na Rex. Daimon miał zamiar wykręcić jej jedno ramię i postawić stopę między łopatkami. Iblis zaś wykręcić jej drugą rękę i stopą zablokować jej ogon.
-Teren twój... Ale ona nie jest twoją własnością! - wysapie Daimon, jeśli im się uda
Offline
Daimona unika jednak wpada prosto w łapy Iblisa. -Ooo... Zdziwił byś się...! kolejne ciernie oplatają całe ciało Daimona, łącznie z ogonami, nie jest w stanie się ruszyć, pętle z pnączy zaciskają się na szyi Jeff i Daimona. -Albo mnie zaraz puścisz... I wypierdolicie stąd w podskokach... Albo przetrącę im karki... wysapała Rex.
Offline
Iblis bija bagnet w potylicę Rex. Jednocześnie zgarnia glanem ciernie spod ciała Daimona i ciska wyrwanym nożem w ciernie uciskające newralgiczne punkty Jeff.
-Ktoś tu nie wie, że jestem kurwa bogiem. - sapie Iblis - Ktoś tu nie wie, że moich bliskich nie można krzywdzić...
Jeśli Rex jeszcze "żyje" Iblis zakłada jej kote geishi i zaczyna dusić chwytem łydką.
Offline
Rex wyje z bólu. Jeffu i Daimon starają się uwolnić Shavi. Nagle smok zmienia się w krwawą plamę, wzbija się wysoko w powietrze. Shavi znika i materializuje się na smyczy w jej dłoni, z racji braku gruntu dynda jak na szubienicy. -Bogiem... To jest mój świat! Ja tu jestem BOGIEM! nagle zza jej pleców leci na was deszcz płonących strzał, przebijają nawet futro Daimona.
Offline
To tylko strzały... Strzały można uniknąć. Albo zasłonić się Rex.
-Melion! Temporalne zaburzenie samoświadomości raz! - woła Iblis
Offline
-Zobaczymy co da się zrobić... niebo nagle pociemniało, Rex jest zbyt zajęta powolnym duszeniem Shavi, żeby cokolwiek zauważyć. Nagle ciało Rex zostaje przebite i przygwożdżone do skały przez wielkie świetliste ostrze, które uderza w nią z taką siła i impetem, że przebija skałę na wylot. Po chwili jej ciało zostaje naszpikowane podobnymi świetlistymi igłami. Rex leży przybita do skały z szeroko otwartymi oczami i wyrazem ogromnego zdziwienia na pysku. -Melion... Ty zdrajco... ostatnie jej słowa zanim straciła przytomność. Shavi leży obok niej w nie mniejszym szoku, ciężko łapiąc oddech.
Offline
-Melion! Rebeca! Szybko, otwierajcie przejście.
Offline