PBF o PSI
Po śniadaniu ruszamy dalej.
-Dobra. Spójrzmy co przed nami. - patrzę na mapę - Jeszcze daleko... Jest po drodze jakieś miejsce, o które chcesz zahaczyć?
Offline
-Niezbyt. Ale zanim tam dojdziemy, sądzę że powinniśmy trochę potrenować z naszymi pokemonami.
Offline
-Myślę, że wciąż możemy robić codzienny trening. Może po drodze nadarzy się okazja coby zdobyć więcej doświadczenia... Rozbijemy wcześniej obóz i potrenujemy przed pójściem spać.
Offline
-Dobry pomysł. Kontynuujecie więc podróż. W pewnym monecie dociera do was przeraźliwy wrzask i pisk, który rozrywał zarówno serce jak i bębenki uszne...
Offline
Zachowując ostrożność ruszam w kierunku źródła dźwięku.
Offline
Widzicie małego Starly który leży an ziemi i strasznie głośno płacze. Nad nim krążą dwa Staraptory.
Offline
Podchodzę powoli okazując, że nie mam złych zamiarów. Ręce trzymam na widoku.
-Spokojnie... Nie chcemy was skrzywdzić.
Patrzę na Jeff.
Offline
Malec krzyczy jeszcze głośniej, Jeff krzyczy żebyś się odsunął. Pierwszego ataku jesteś w stanie uniknąć jednak drugi Staraptor pikuje na Ciebie z zawrotną prędkością i wbija Ci dziób w głowę, padasz na ziemię jesteś bardzo oszołomiony, czujesz że z rany cieknie krew i boli jak cholera. Słabo Ci i masz mroczki przed oczami.
Offline
Staram się zrobić przewrót w tył by choć trochę się wycofać.
Offline
Jeff chwyta Cię za fraki i biegnie ile sił w nogach, pokemony długo was gonią. W końcu jednak odpuszczają i wracają. -Żyjesz? Pokaż mi ten swój zakuty łeb...
Offline
-Dobrymi chęciami piekło wybrukowane...
Daję się obejrzeć.
Offline
Jeff syczy na widok rany każe Ci się nie ruszać. Wysyła Sneasela i Alex po coś do lasu, wracają po parunastu minutach z całym naręczem składników i ziół. Jeff szybko robi z nich pastę i smaruje Cię po głowie. -Może troszkę zaszczycać. Szczypie znacznie bardziej niż "troszkę"...
Offline
-Dobra... Dziękuję. Zostawiam tak to pisklę czy jednak próbujemy jakoś przemówić rodzicom do rozsądku?
Offline
-Mam pewien pomysł ale ty się lepiej nie wychylaj... wracacie do pokemonów, tak jak poprzednio rodzice pisklaka atakują was ale Alex chwyta obu w swoje pnącza, dzięki czemu macie chwilę żeby pomóc małemu, podcienicie do niego. Pokemon ma nóżkę zaplątaną w jakis drut, wygląda to na pułapkę jakiś kłusowników.
Offline
Jeśli Jeff się za to zabiera to patrzę czy nie potrzebuje pomocy, ewentualni ubezpieczam ją przed pokemonami.
Offline