PBF o PSI
-Dobra... To ja lecę coś zjeść...
Offline
-Nie martw się, nie zacznę bez Ciebie... Jeffu zaśmiała się upiornie. -Jeffu czy ty... -Ciiiii... Będzie dobrze Alex... Będzie dobrze... Przez następne dwie godziny Jeffu w skupieniu ostrzyła swoje noże i bacznie obserwowała pewien lekko zniszczony, stary budynek, dość sporych rozmiarów. -Wyłapię ich... Jednego po drugim... Wszystkich sześciu...
Offline
-To gdzie się spotkamy? Zdaje się, że znasz tę okolicę...
Offline
-Tamten budynek... Tak znamy tę okolice... Jeffu zapaliła papierosa -Za dwie godziny. Nie spóźnij się...
Offline
-Masz to jak w banku.
Gdy wraca widzisz go z mieczem przepiętym tak by łatwiej go dobyć. W dłoni ma batona marcepanowego i dwa... O smaku syropu klonowego.
-Chcesz jedno zanim zaczniemy? Tak na rozluźnienie.
Ludzie starają się was unikać. Nie odwracają wzroku, dla nich nie istniejecie... Jak również przestrzeń wokół was. Omijają szerokim łukiem budynek.
Offline
Jeffu z uśmiechem wzięła batonik i błyskawicznie zjadła. -Nie będzie Ci potrzebny miecz... I postaraj się nie hałasować... Nie chcesz chyba obudzić dzieci... Jeffu zarechotała. Jak cień weszła do budynku, po cichu. Cały dom zdawał się spać, ale Jeffu wiedziała że to tylko pozory. Dzieci z sierocińca po prostu się bały, tak jak kiedyś bała się Alex. Jeffu bardzo dobrze znała te korytarze, wiedziała w których pokojach szukać. W każdym z sześciu pokoi w których była zastała dokładnie to co spodziewała się zastać. W każdym z nich stary, obleśny dziad albo gwałcił albo molestował jakieś dziecko. Jednym draśnięciem paraliżowała swoje ofiary i zaciągała je po kolei do piwnicy. Dzieciom posyłała tylko przerażający uśmiech. -Już wszystko będzie dobrze... Nie schodź do piwnicy... Kiedy miała już komplet w piwnicy, toksyny powoli ustępowały, a ona przygotowywała się do zabawy. Wszyscy byli przerażeni i nadzy.
https://www.youtube.com/watch?v=Ypkv0HeUvTc
-K... Kim ty... Czym ty... Jesteś...? wymamrotał jeden z nich. Jeffu powoli spojrzała w jego stronę i podeszła do niego. Siedział przywiązany do krzesła, tak jak pozostała piątka. Przekrzywiła głowę w lewo, na jej twarzy widniał psychopatyczny uśmiech. -No tak... Trudno zapamiętać jedną twarz kiedy spuszczałeś się na dziesiątki innych, pierdolona świnio... Wyjęła ostry jak brzytwa nóż i nacięła mu kąciki warg, skrzywił się ale rana poszerzyła się. -Zagramy z pewną grę... Za każde dziecko, za każdą krzywdę, będę wam coś wycinać... Zaśmiała się psychopatycznie, przerażeni mężczyźni spojżeli po sobie, jeden z nich zsikał się ze strachu. -Zaczniemy może od Ciebie... wróciła do faceta z rozciętymi ustami. -Ile? spytała szorstko. Nie odpowiedział jej więc odcięła mu palec. Zawył z bólu a rany na twarzy sięgnęły połowy policzków. Ponowiła pytanie. -N.. Nie wiem... Nagle zawył rozdzierając usta do końca i wytrzeszczył oczy. Jeffu wbiła mu rękę w brzuch i powoli wyciągała jego jelita na zewnątrz. -Zła odpowiedz. Jednym ruchem noża rozcięła cały brzuch a na podłogę polała się kaskada wnętrzności i krwi. Wciąż żył. Jeffu ostrożnie powycinała mu większość narządów zanim się wykrwawił i ułożyła je na stole. -On bił Alex każdego dnia, od tak dla zabawy... rzuciła sucho do Iblisa który stał w kącie pomieszczenia i przyglądał się. Jeffu podeszła do drugiego i przystawiła mu nóż do gardła. -Ile? -P...Proszę nie... Ja już nie... cięcie w poprzek gardła przerwało jego wypowiedz. Jeffu skrupulatnie usunęła jego wnętrzności i ułożyła na stole. -On podglądał Alex i ją dotykał... Dlatego zginął szybko... rzuciła beznamiętnie. Tak po kolei, rozprawiała się ze swoimi ofiarami, aż doszła do ostatniej. -Alex proszę Cię... Jeffu zaśmiała się -On Cię pamięta!! zapiała. -Ciekawe czy pamięta co Ci robił... Jeffu pomachała mu przed oczyma pokrwawionym nożem. -Zostaw mnie ty pieprzone monstrum! wykrzyknął odsuwając się na tyle ile mógł. Uśmiech spełzł z twarzy Jeffu. -Monstrum... JA!? TY ŚMIESZ MNIE NAZYWAĆ POTWOREM! Z furią chwyciła w szponiastą łapę jego twarz i skierowała przodem do siebie. -Ty jebany pedofilu... Gwałciłeś ją dzień w dzień, czasami nawet częściej, obmacywałeś, łamałeś nogi i ręce, żeby Ci nie uciekła, biłeś ją i kazałeś jej spełniać swoje chore fantazje... I TY nazywasz MNIE monstrum...? Jeffu nie czekała na odpowiedz, powoli rozcięła go, wyciągnęła długi fragment jelita i wycięła go, zapiekając rany ogniem, żeby się nie wykrwawił zbytnio. Zawył żałośnie. Jeffu wycisnęła zawartość i zrobiła z jego jelit dwa balonowe zwierzaki. Po kolei wyciągał z niego wnętrzności, nie pozwoliła mu stracić przytomności był świadomy do samego, marnego końca. Kiedy już skończyła wróciła do stołu na którym piętrzyły się rozmaite organy. Z jelit wykonała długi sznur, przeczepiła do niego nerki, płuca i inne organy tworząc makabryczną i bardzo długą girlandę, którą rozpięła nad ciałami. Resztki zmiażdżyła, tworząc swoją ukochaną farbę i zaczęła coś pisać na ścianie. Całemu rytuałowi towarzyszył jej śmiech, szaleńczy śmiech. Kidy skończyła cała we krwi upadła na kolana, wciąż się śmiejąc i objęła samą siebie, kołysząc się w przód i tył. -To dla Ciebie Alex! To dla nas! Wszystkiego najlepszego! Na ścianie było napisane "Wszystkiego najlepszego Alex & Jeffu" oraz liczby 19.
Offline
-Cóż... Gratuluję i wszystkiego najlepszego. - białowłosy nożem otworzył piwa i podał ci jedno -Gdy bawiłaś się z panami ja załatwiłem opiekunów. Normalnych. Przyjdą tu, sprzątną i dadzą młodym lepsze życie.
Przygląda się uważnie wszystkim wyciętym narządom.
-Będziesz tego jeszcze używać?
Iblis przechadza się po pomieszczeniu i popija.
-Jak już tu koniec to lecimy na północ. Tuż za granicą mam domek letniskowy, odpoczniemy i zaczekamy za resztą grupy. Potrenujemy i ruszymy szturmem. Co ty na to?
Offline
Jeffu wstała i wzięła parę głębokich oddechów. Wciąż chichotała, wzięła piwo i upiła spory łyk, głośno westchnęła. -Cóż to tylko dekoracje... Musiałam coś zrobić z taką ilością gliny... Nie lubię marnować dobrego materiału... Dopili piwo i ruszyli w dalszą drogę. Po drodze Jeffu oczyściła się z krwi.
Offline
-Widziałem ich aury... Paskudne.
Ruszacie w stronę granicy...
Dostajesz kropkę do Atutów
Offline