PBF o PSI
Jeffu szybko uformowała murek ze śniegu na którym ustawiła osiem butelek. -Przypatrz się. Jeffu stanęła parę metrów dalej wzięła noże od Alex, wstrzymała oddech, osiem noży, osiem potłuczonych butelek. Alex była pod ważnieniem. Usunęła resztki szkła i ustawiła nowe butelki. -Dobra teraz ty. Choć tu. Alex stanęła przy Jeffu, która skorygowała jej pozycję, udzieliła kilku wskazówek. -Nie spiesz się. Postaraj się trafiać. Alex nie trafiła ani razu, noże wbiły się w śnieg poniżej lub w drzewa za butelkami. -Nie martw się. Spróbuj jeszcze raz. Jeffu przyniosła jej noże. Trochę to zajęło ale Alex w końcu zaczęła trafiać. -Dodaj przyrost, zwiększysz siłę. Kiedy Alex trafiała niemal za każdym razem, Jeffu pokazała jej walkę nożem w zwarciu.
Offline
Gdzieś w oddali słychać coś niewyraźnego... Coś. Ale rzucanie idzie dobrze. Noże trafiają w cele, tylko zimno doskwiera. Palce grabieją.
Offline
Zrobiły sobie krótką przerwę, postanowiły się przejść. Wiatr zmienił kierunek i Jeffu nagle się zatrzymała. -Hej Alex, pamiętasz jak mówiłam, że może nadejść taki dzień, kiedy nie będę w stanie Cię obronić? -No tak. A co? Jeffu westchnęła -Ten dzień właśnie nadszedł... Alex spojrzała tam gdzie Jeffu. Przed nimi jak z pod ziemi wyrosły dwa cienie, zauważyła też dwie postacie.
Offline
Ten rodzaj cienia był podobny do pasikonika, różnił się jednak tylko tym, że był ogromny. Tułowie Cieni zbudowane były z pancerza na którym znajdowały się włosowate czułka oraz szczecinki, które umożliwiały wykrywanie drgań w ziemi. Ich odnóża umożliwiały mu pełzanie, jak również i dalekie skoki. Na jego głowie znajdowały się anteny, umożliwiające badania ruchów powietrza. Tyle mogła wywnioskować Jeff wprawnym okiem morfa. Sprytnie rozeszły się po flankach atakując z dwóch stron. Na chwilę znikają wam z oczu by pojawić się tuż przy was próbując pochwycić ciało szczękami.
Offline
Jeffu zrobiła unik w tył i podcięła Alex, która stała jak wryta. Przewróciła się, unikając ataku. -Alex rób chociaż uniki! cienie uniknęły się nawzajem i znowu skierowały się w stronę dziewczyn. Jeffu warnenka gniewnie, pokryła ciało czarną, twardą łuską i szponiastymi łapami próbowała chwycić robala za szczęki i je rozerwać, jednak siła którą dysponował była większa niż przypuszczała i pwoalił ją na ziemię. -Uciekaj! Alex rzuciła się do ucieczki, jednak cień zdążył chwycić ją za nogę. Chciał wciągnąć ją pod ziemie. Alex krzyknęła z bólu, dotknęła głowy stwora, która zaczęła się kruszyć i rozsypywać. Zawył i puścił. Rany były jednak tylko powierzchowne i w następnej chwili zaatakował ponownie.
Offline
Spod odkruszonego pancerza widzisz miękką tkankę. Nogę masz mocno poranioną, czego nie poprawia fakt, że ślina cienia jest żrąca. Rana babrze się, pokrywa galaretą z twojej tkanki. Jeff zaś próbująca rozerwać szczęki cienia zostaje opluta tą samą substancją. Łuska skwierczy i piecze. Cienie znikają. Słyszycie tylko jak zagrzebują się pod ziemię, gdzieś dalej.
Offline
Alex chciała pomóc Jeffu wstać. -Uciekaj kretynko! -Ale Jeffu... -Jeżeli mi się coś stanie, niewielka strata... Jeżeli ty zginiesz, zginiemy wszystkie! Alex zaleczyła swoją ranę na tyle ile mogła i kucnęła obok Jeffu, próbując jej pomóc. -Nie mogę Cię zostawić. -Ty idiotko... jeden z cieni wyskoczył z pod ziemi, Jeffu w ostatniej chwili zasłoniła Alex własnym ciałem, na którym wytworzyła twardą skorupę. Robal wgryzł się w nią, skorupa zaczyna pękać a Jeffu wyje z bólu. -Nażryj się tego... Z nadkruszonej skorupy wyrosły ostre mocne kolce pokryte śmiercionośnym jadem, wbiły się w ciało cienia. W tym samym momencie drugi, z uszkodzonym pancerzem, zaatakował je od przodu. Alex odpięła nóż od paska Jeffu i potwór nadział się na 40 cm stali, zawył i cofnął się z powrotem pod ziemię.
Offline
Ten nadziany na nóż ześlizguje się z ostrza. Oba cienie ranne wycofują się. Nie wiecie czy zdechły czy nie. Postaci nie dostrzegacie. Przybiega zaś Iblis.
-Pokaż te ranę.
Polewa ją octem i podaje kilka igieł, tych leczących.
-Trzeba było najpierw zneutralizować te zasadę. Piekielnie żrące.
Wstajesz uleczona, Jeff wyszła względnie bez szwanku...
W desperackim akcie cienie wyrzucają Alex w górę atakując spod ziemi. Ułamki sekund jakie zostają ci na reakcję ważą na twoje życie lub śmierć.
-Mózg ma za trzecią płytą! - słyszysz krzyk białowłosego
Offline
Jeffu wiedział, że nie da rady go zabić, zanim on pożre Alex, wybiła się, odepchnęła Alex na bok, która upadła twardo na ziemie, sama została pożarta przez cienia. Alex cisnęła nożem w cienia, trafiła, robal zawył i padł martwy. -J... Jeffu...? głos Alex drżał... -To bolało... -Jezu Chryste nie rób tego więcej! z oczu Alex popłynęła pojedyncza łza, którą szybko starła. -Było uciekać jak kazałam! Coś ty sobie myślała!?
Offline
-Bogowie... Wszyscy cali? Jeff? Jak to jest umrzeć?
Offline
Jeffu wstała powoli rozcierając kark, który skręcił jej cień szczekami. -Boli jak skurwysyn... Dlatego musisz się nauczyć walczyć Alex... I uciekać jak Ci każę! Co Ci do kurwy nędzy odbiło?! -Ja... Nie mogłam Cię przecież tak... -Owszem mogłaś, a nawet miałaś! Jak ja umrę nic się nie stanie, po prostu wrócę do twojego pustego łba! Alex nie odpowiedział. -Ta jeszcze się kurwa obraź... Jeffu odpaliła papierosa i kopnęła truchło. -Takich jeszcze nie widział, całkiem urocze...
Offline
-Jest ogromny wachlarz różnych cieni... Wielu sam nie widziałem jeszcze. Jak wam szedł trening?
Offline
-Jak widać dał efekty. stwierdziła Jeffu wyciągając nóż ze łba cienia. -Ja tym nie rzuciłam. Zakładam, że zająłeś się tamtą dwójką? Jeffu zrobiła kołka z dymu, ale wiatr zawiał mocniej i szybko je rozwiał. -Wracajmy już. Jak będziemy w domu, chętnie sobie jeszcze połażę poza ciałem.
Offline
-Eh... Zjecie coś? Mam ochotę na ajerkoniak, ciepło kominka... A skoro jest nas więcej to może jakaś planszówka?
Offline
-Nie wiem jak dziw... Znaczy Foxy... Ale my z Alex wolimy karty. Jeffu zaśmiała się. -Ona pewnie by wolała rozbieranego... zarechotała złośliwie.
Offline