PBF o PSI
-Ja... Ni wiem... Jak to możliwe, że ona... Nie żyje? Co teraz będzie?
Offline
-Będziemy dalej walczyć... Zniszczymy rządowych...
Iblis odchodzi i dzwoni do Draco.
Offline
Była wykończona, nawet nie wiedziała kiedy zasnęła. Obudziła się następnego dnia, w okolicach południa w domku Iblisa.
Offline
-Alex? Jak już w stałaś to idź do kuchni... Czeka tam coś na ciebie.
Offline
-Nie jestem głodna... Nic nie chcę... rzuciła się załamana na kanapę, twarzą w dół.
Offline
-Idź do tej kuchni...
Offline
-Po co...?
Offline
-Idź... Nie marudź. Przyda ci się szklanka wody, bo się odwodnisz...
Offline
-Nie obchodzi mnie to... westchnęła i wstała od niechcenia, poczłapała do kuchni...
Offline
A tam... Coś co mocno nią wstrząsnęło.
Offline
Jeff siedziała na kolanach Draco i miziali się jak gdyby nigdy nic. Alex zemdlała.
Offline
-Alex! Wstawaj! Spóźnisz się na życie! - Iblis ją cucił
Offline
Alex budzi się pierwsze co widzi to morda Jeff wykrzywiona we wrednym uśmieszkiem. -Siema siora! Alex rzuciła jej się na szyję omal jej nie dusząc, strasznie płakała.
Offline
-To my was zostawimy! - rzucają Iblis i Draco
Offline
Alex długo się nie mogła uspokoić. -Jeff! Ale jak to? Co się stało?
-To było ukartowane.
-Co?!
-A no to, że mam po dziurki w nosie tego jak mnie traktujesz. Jeffu bardzo długo i dokładnie wytłumaczyła wszystko Alex, która w końcu zrozumiała, a przynajmniej na razie. Kiedy panowie wrócili do nich Alex siedziała z ogromnym czarnym tygrysem w jaskrawo zielone cętki i ze skrzydłami jak motyl, bardzo kolorowymi i w żywe fantazyjne wzory. Alex głaskała wielieigo koa z błogim uśmiechem na twarzy, Jeffu mruczała jak drapieżny kot.
Offline