PBF o PSI
Cały czas kierowali się na zachód. Alex żałowała, że nie pożegnała się z Milą i Xinem. W końcu gdyby nie oni wciąż tkwiły by z Jeffu w tamtych ruinach, albo zginęły z rąk Novy. Jeffu próbowała odpalić papierosa jednak jej zapalniczka wyzionęła ducha. Zaklęła szpetnie ciskając nią o pobliski kamień. -Nauczysz mnie tej sztuczki z ogniem? spytała Jeffu przeszukując kieszenie w poszukiwaniu choćby zapałek.
Offline
Czemu by nie zapytać o możliwość spotkania się z nimi? Przecież nie są przetrzymywani... Gdy pozbywasz się zapalniczki białowłosy tworzy płomyk w palcach i odpala papierosa.
-Mogę... Ale na coś więcej niż żar w palcach nie licz. Morfizm opiera się na Przyroście... Pyrokineza na Impulsie.
Iblis tłumaczy ci dobre 10min jak wytworzyć odpowiednią energię i przemienić ją w ogień. Próba jednak kończy się raczej na rozgrzaniu palców.
-Spróbuj z pstryknięciem. Jest łatwiej. Wyobraź sobie ciepło i tarcie...
Mała kropka żaru pojawia się na twoim palcu na chwilę, ale jednak. Trening się przyda. Idziecie dalej.
Offline
Jeffu cały czas pstrykała palcami i próbowała stworzyć chociaż tyle żaru żeby sobie odpalać fajki. Nagle stanęła w pół kroku, zaczęła węszyć. Wskazała jakiś punkt na horyzoncie. -Tam. Czuje krew, ludzką. Jeffu powęszyła jeszcze chwilę. -I jakiś cierpki, kwaśny zapach.
Offline
-Pewnie kogoś rozszarpali... Cienie lubią się włóczyć.
Offline
-Skoro tak twierdzisz... Ruszyli dalej. Jeffu znudziło się na razie bawienie w piromana. Wyciągnęła swoje ulubione szkiełko i zaczęła się nim bawić, niezbyt patrząc co się dzieje dookoła niej.
Offline
-Czekaj!
Białowłosy zatrzymuje się i nasłuchuje.
-Ktoś się zbliża... Nie ma dobrych zamiarów.
I faktycznie, od strony z której dobiega was zapach widzisz niewielką plamkę. Zbliża się w zawrotnym tempie, widzisz coś smokopodobnego o jasnoniebieskiej łusce.
Offline
Jeffu schowała szkiełko do kieszeni płaszcza, który szybko zdjęła, tak samo jak kapelusz i czaszkę. Odłożyła wszystko na bok i przygotowała się do walki. Pokryła ciało czarną twardą łuską, sama teraz wyglądała jak smok. Na jej pysku gościł szaleńczy uśmiech. -Alex, poznamy innego morfa... Zaśmiała się głośni i przygotowała do walki.
Offline
W waszą stronę wystrzeliwuję kilka kolcy, białowłosy łapie jeden tuż przed twarzą. Ów smok zatrzymuje się jakieś dwadzieścia metrów od was.
-No proszę! Sam biały i jakieś ścierwo! - warczy - Będzie uczta.
Widzisz zakończony kolczastą kulą ogon i trzy pary łap z ostrymi pazurami. Kolejny kolec leci wprost na ciebie, a przeciwnik skaczę wysoko z zamiarem przygwożdżenia cie ogonem.
Offline
W ostatniej chwili Jeffu wykonała unik i o włos uniknęła ataku. Wytworzyła sześć ogonów pokrytych ostrymi kolcami z zabójczą toksyną. -Nigdy nie rzeźbiłam w ciele innego morfa... Zawsze musi być ten pierwszy raz! Wykrzyknęła z furią, absolutnie ignorując białowłosego.
Offline
Białowłosy z zaciekawieniem przygląda się waszej walce.
Morf zaś tworzy sześć dodatkowych ogonów pokrytych czymś na wzór obsydianowych płyt pancerza, każdy zakończony swego rodzaju chwytakiem. Przygniata cie do ziemi uniemożliwiając atak zatrutymi kolcami. Czujesz uderzenie ogonem w środek masy, aż ciemnieje ci przed oczami. Nim zdążyłaś zripostować czy stworzyć kolejny ogon on odskakuje.
-No dalej! Walcz!
Offline
Jeffu wstała z wysiłkiem, jej łapy drżały a z pyska ciekła krew. Oddychała ciężko, to była czysta furia. Pokryła się kolcami na całym ciele i wytworzyła dodatkową parę łap, z rykiem rzuciła się na napastnika. -Jeffu uspokój się! On jest za silny! Wycofaj się! jedyne co Alex usłyszała w odpowiedzi. -Zajebie gnoja. Zajebie gnoja. Zajebie gnoja.
Offline
W amoku rzucasz się na przeciwnika, nawet zdołałaś go trafić pazurami po gardzieli tworząc krwawe ślady. Ale ten śmiejąc się przerzuca cię za siebie używając ogonów. Lądujesz twardo na ziemi.
Offline
Zanim Jeffu zorientowała się ci się dzieje, przeciwnik przygwoździł ją masywną łapą do ziemi, miażdżąc jej krtań. Z pyska pociekła jej znaczna ilość krwi. Próbowała zdjąć ciężar z siebie ale on mocniej docisnął, zaczęła się dusić. -To wszystko? Pfff. Cholerny gówniarz. Mam nadzieję, że smakujesz znacznie lepiej niż walczysz... W akcie desperacji próbowała ugodzić go w brzuch ogonem z zatrutym kolcem.
Offline
Widzisz jak jego tkanki rozstępują się, jesteś pewna że to przez twój kolec... Ale się mylisz. On zwyczajnie stworzył dziurę w miejscu trafienia. Kolec znajduje się teraz po drugiej stronie jego cielska. Już miał cie złapać swoją masą i unieruchomić by wykończyć, gdy jakaś siła wyrywa go w górę. Widzisz jak ciężko uderza o ziemię, widzisz jak pojawia się kilka ran jakby zadanych nożem...
-Więcej pokory, więcej uwagi... Walcz rozsądniej, zimniej. Co nie znaczy, że bez brutalności. - białowłosy podchodzi do ciebie - Podleczyć cie?
Offline
Do Jeffu nie dotarły żadne słowa. Był poobijana, straciła dużo krwi i wciąż nie mogła normalnie oddychać, przede wszystkim była rozbita po swojej pierwszej porażce. -Lepiej... jej nie... nie dotykaj... nas... Dam... dam sobie... rade... Z trudem wysapała Alex, zaryzykowała i przejęła ciało, zaczęła je leczyć. Było to bardzo trudne, miała mroczki przed oczami ale udało jej się ustabilizować oddech i powstrzymać krwawienie, wciąż zostały mniejsze rany. Chwile później straciły przytomność.
Offline