Jeffu - Sun-11-14 01:12:38

Ashley i Kambion postanowili spędzić trochę czasu poz posiadłością, zostawili więc koterię Ashley i pojechali do teatru.

Iblis - Sun-11-14 20:57:51

-Jak podobał ci się spektakl, kocico? - pyta po wyjściu

Jeffu - Sun-11-14 20:58:39

-Jak zwykle, wspaniały. odpowiada z uśmiechem i wtula się w jego ramie.

Iblis - Sun-11-14 21:17:22

-Poczekaj chwilę, pójdę po samochód. - rzuca z uśmiechem

Jeffu - Sun-11-14 21:18:37

Ashley czekała aż Kambion przyprowadzi auto. Miała na sobie fioletową, prostą suknię ze stonowanymi dodatkami biżuterię od Kambiona.

Iblis - Sun-11-14 21:22:23

Widzisz jak w twoim kierunku zmierza para, mężczyzna w garniturze i kobieta w sukni. Pewnie też byli na spektaklu. Kobieta przechodząc tuż obok ciebie poprawi sobie dekolt... Wyciąga rękę w stronę twojej twarzy i wydmuchuje jakiś pył. Tracisz przytomność... Budzisz się w ciemnym i wilgotnym pomieszczeniu. Związana łańcuchem i pasami.

Jeffu - Sun-11-14 21:23:33

-Co...? Co się...? szepcze sama do siebie, dopiero po chwili dociera do niej co się dzieje, zaczyna się szarpać i wołać.

Iblis - Sun-11-14 21:24:50

-Nie ma sensu wołać... Nikt nie usłyszy. Jesteś ponad dziesięć kilometrów od najbliższej siedziby kogokolwiek... - słyszysz ponury kobiecy głos

Jeffu - Sun-11-14 21:25:50

-Kim jesteś? Czego chcesz? większość by pewnie bała się lub przynajmniej była zaniepokojona, Ashley zachowała zimną krew.

Iblis - Sun-11-14 21:29:16

-Od ciebie nic. Potraktuj to jako... Sprawy służbowe. Złe miejsce, zły czas... Zła osoba, mała.

Jeffu - Sun-11-14 21:31:16

Ashley westchnęła ciężko. Nie bardzo wiedziała co robić, wiedziała, ze Kambion po nią przyjdzie ale... Kiedy? -Mogę spytać o co poszło?

Iblis - Sun-11-14 21:33:01

-Nie bardzo... Wybacz. - rzuca z sadystycznym uśmieszkiem
Odcina ci palec, na którym masz pierścionek.
-Wyślemy mu to.
Widzisz jak podaje komuś... Kawałek ciebie.

Jeffu - Sun-11-14 21:34:23

Ashley zaciska zęby. -Tani kryminał... mruczy do siebie.

Iblis - Sun-11-14 21:36:24

-Tani... Ale daje do myślenia.
Znów zostajesz pozbawiona przyjemności.
Budzisz się przykuta do stołu. Kobieta robi sobie niezłe używanie... Zdziera ci skórę z łydki i wyjmuje kolejne ścięgna i włókna mięśni. Ucina je i układa niby nici...
-Dobry... Śpiąca królewno.

Jeffu - Sun-11-14 21:38:37

Zaciska mocno zęby i syczy z bólu. -Dobrze się bawisz? rzuca z gniewem i bólem w głosie, który lekko jej zadrżał.

Iblis - Sun-11-14 21:41:18

-Ta~ak!. - rzuca z szerokim uśmiechem - Uwierz mi, że nic tak nie smakuje jak zemsta. To zaboli najbardziej...
Zaczyna ingerować w twoją okostną...

Jeffu - Sun-11-14 21:43:24

Ashley nie wytrzymała i krzyknęła głośno z bólu. Szarpnęła się mocno.

Iblis - Sun-11-14 21:48:15

-Krzycz, krzycz... To muzyka dla skołatanych nerwów...
Zaczyna piłować kość... Niemal mdlejesz z bólu. Ale ona cie cuci pryskając słoną wodą po twarzy. Odcina ci nogę w połowie łydki i przypala ranę...

Jeffu - Sun-11-14 21:50:11

Ashley starała się jak mogła nie dawać swojej oprawcy tej satysfakcji, ból był jednak większy, znowu zawyła z bólu.

Iblis - Sun-11-14 21:53:04

-Ty musisz to robić, Riv? - z cienia pada pytanie
-Nie, nie muszę. Ale chcę Ezer... - wzdycha i ucina ci kolejną nogę

Jeffu - Sun-11-14 21:54:09

Zacisnęła zęby i pięści. Z bólu pociemniał Ashley przed oczami, zachowała jednak pełnie świadomości.

Iblis - Sun-11-14 21:56:39

W efekcie stajesz się kadłubkiem...
-Gdzie on kurwa jest!? - wrzeszczy i rozrzuca ci na brzuchu rozżarzone węgielki
Są na tyle małe, że powodują tylko ból..

Jeffu - Sun-11-14 21:58:25

Szarpnęła się i syknęła przez zaciśnięte zęby. -Ty się lepiej módl żeby to Kambion Cię zabił, suko... syknęła Ashley.

Iblis - Sun-11-14 21:59:28

-Ty się módl... Nie masz o co. Zdechniecie oboje.
Dziewczyna bawi się twoim okiem... Obcina ci jedną powiekę.

Jeffu - Sun-11-14 22:01:10

Ashley skrzywiła się, w duchu poganiała Kambiona i przeklinała sadystyczne babsko.

Iblis - Sun-11-14 22:03:04

-Riv... Ty jesteś serio popierdolona. - wzdycha facet - A Ves mnie ostrzegała... Myślałem, że chce własnej siostrze na złość zrobić czy coś...
-Zamknij się.
Rzuca w niego twoim okiem.

Jeffu - Sun-11-14 22:05:39

Ashley goniła już resztkami sił, chciała mieć to już za sobą, ale nie dała tego po sobie poznać.

Iblis - Sun-11-14 22:08:31

Widzisz jak dziewczyna rozgrzewa do białości metalowy pręt... Rozchyla twoje wargi i przykłada ci do łechtaczki.
-Już sobie nie porucha! - zakrzykuje z fanatycznym entuzjazmem

Jeffu - Sun-11-14 22:09:30

Ashley zawyła przewrażliwienie, wiła się i krzyczała z bólu.

Iblis - Sun-11-14 22:13:42

Macza grubą żyłkę w zasadzie i zszywa ci nimi wargi... I te i te. Piecze jak cholera! Pręt, który jeszcze nie wystygł wkłada w... Odbyt.

Jeffu - Sun-11-14 22:16:25

Ashley miota się i skamle jak zwierze. Prawie traci przytomność.

Iblis - Sun-11-14 22:31:22

Widzisz fioletową mgłę. Przez chwilę zdaję ci się, że to tylko złudzenie, bo oni nie zwracają na to uwagi. Ale nie czujesz bólu gdy rozgrzany skalpel rozcina twoją klatkę piersiową, ani gdy Riv wlewa w ciebie dziwną substancję.
-Spójrz mała suko... To wodorotlenek litu z mieszanką srebra i magnezu. - wrzeszczy
W cieniu dostrzegasz ruch. Mężczyzna bezgłośnie pada na ziemię, z jego czaszki sterczą zielono-fioletowe kolce. Zupełnie jakby wyrosły w jego mózgu.
Nad truchłem stoi Kabmion. Nie ma obu rąk, a jedną z nóg zastępuje mu macka. Jest w stanie nie lepszym niż twój...
-Riv... Riv... Riv. - rzuca tak chłodno, że nawet ciebie przechodzą dreszcze
Dziewczyna odwraca się, zasada płynie po stole i podłodze.
Kambion z pośród wielu flakonów wybiera jeden i podchodzi do ciebie. Zalewa ranę, a ta przestaje się rozpuszczać. Chwyta też flakon trzymany przez Riv.
-Myślałem, że nasze ostatnie spotkanie czegoś cie nauczyło.
Uderzenie macki posyła ją na ścianę. Gdy leży podchodzi do niej i wlewa jej zasadę w gardło. Zaczyna wrzeszczeć, choć wrzask przeradza się w bulgotanie... Momentalnie jej kończyny stają w płomieniach.
Kolejne zaklęcie nieco poprawia twój stan, choć wciąż jesteś kadłubkiem.
-Przepraszam, nie proszę o wybaczenie... Przepraszam. - rzuca do ciebie smutno
Rozcina szwy i telekinezą zakłada Riv takie same. Widzisz te same tortury, które zadała tobie...

Jeffu - Sun-11-14 22:37:08

Z oczu Ashley popłynęły łzy ulgi i radości, po chwili zaczęła rzewnie płakać. -Wiedziałam że przyjdziesz... wyszeptała łamiącym się głosem i straciła przytomność.

Iblis - Sun-11-14 22:39:46

Budzisz się w posiadłości. Wciąż nie masz oka i kończyn... Ból jest potężny.
-W końcu się obudziłaś... - wzdycha z ulgą
Widzisz liczne rany na jego twarzy... Brak kończyn. Bóg jeden wie czy nie przeszedł podobnego lub większego bólu...

Jeffu - Sun-11-14 22:41:28

Ashley patrzy nieco nieprzytomnie na Kambiona, pzrez ból nie mogła się skupić. -Kim oni byli...? Co Ci zrobili...? miała głos jak naćpany i pijany żul.

Iblis - Sun-11-14 22:42:51

-Stare dzieje... Zbuntowany odłam Kręgu z Florencji.

Jeffu - Sun-11-14 22:44:30

Ashley zamrugała i patrzyła nieprzytomnie w sufit, psychiczna bariera jaką otoczyła się na czas tortur pękła i zaczęła płakać, dość histerycznie.

Iblis - Sun-11-14 22:46:05

Kambion podskakuje na jednej jedynej ocalałej nodze do twojego łóżka.
-Przepraszam cie za to... To moja wina.
Kładzie się obok ciebie i przylega jak może...

Jeffu - Sun-11-14 22:48:39

Uspokoiła się po chwili. -Co oni...? Dlaczego...?

Iblis - Sun-11-14 22:49:39

-Chcieli się na mnie zemścić... I udało im się. To wszystko przez to, że pokrzyżowałem im kiedyś plany.

Jeffu - Sun-11-14 22:51:15

Milczała przez chwilę. -Wiedziałam, że przyjdziesz... Nigdy wcześniej nie czułam takiej ulgi o radości... Miała puste oczy i lekki uśmiech co wyglądało dość upiornie.

Iblis - Sun-11-14 22:52:30

-Nigdy sobie tego nie wybaczę... - szepcze i kryje twarz

Jeffu - Sun-11-14 22:53:34

-Przecież to nie ty mi to zrobiłeś. Nie mam żalu.

Iblis - Sun-11-14 22:55:30

-To i tak moja wina. Gdybyś mnie nie znała to nic takiego by się nie przytrafiło...

Jeffu - Sun-11-14 22:58:46

-Gdybym nie została zmieniona w wampira też by się nic nie stało, gdybym się nie urodziła też by się nic nie stało... Kambion, to był tylko... Ból... Kiedyś minie. Nie odebrali mi tego co mam najcenniejsze... Wciąż mam Ciebie i tylko to się dla mnie liczy. Kiedyś znowu się uśmiechnę ale... Nie wiem tylko kiedy...

Iblis - Sun-11-14 23:00:11

-Postaram się więc... By wrócił jak najszybciej. Kocham Ciebie, kocham twój uśmiech... - szepcze i całuje cie delikatnie w policzek

Jeffu - Sun-11-14 23:02:15

-Ja też Cię kocham ale... Na razie go nie ujrzysz... A jak ty się trzymasz?

Iblis - Sun-11-14 23:03:20

-Mną się nie przejmuj. Co do ran... Zaleczyłem ile mogłem. A nimi... Się zająłem. Najokrutniej jak mogłem.

Jeffu - Sun-11-14 23:04:15

-Nie, nie najokrutniej... Nie dałeś ich w moje ręce... rzuciła pół żartem, pół serio.

Iblis - Sun-11-14 23:04:54

-Nie sprzeczajmy się o to... Jak się czujesz?

Jeffu - Sun-11-14 23:05:40

-Trochę... Niezręcznie... uśmiechnęła się gorzko.

Iblis - Sun-11-14 23:06:22

-Cięty żart dalej się ciebie trzyma...

Jeffu - Sun-11-14 23:07:23

-A co mam innego zrobić? Nie ma sensu się załamywać, kiedyś się tam wygoją te rany.

Iblis - Sun-11-14 23:10:18

-Cóż... Jakoś sobie ten czas umilmy... Sam jestem... W niezbyt komfortowej sytuacji. Jakiś pomysł? Pewnie głodna jesteś...
I faktycznie... Jesteś. Straciłaś niemal całą Vitae. Kambion wzywa służbę byście mogli się pożywić.

Jeffu - Sun-11-14 23:13:25

-Ostatni raz tak bezradna byłam jak na koloni skoczyłam z drugiego piętra na kupę śniegu, która okazała się mieć aż 20 cm grubości... westchnęła ciężko i skrzywiła nieco, każda zmiana pozycji była bardzo bolesna. -Zawsze możemy się lepiej poznać... Mamy na to dużo czasu. Może chcesz o coś spytać?

Iblis - Sun-11-14 23:15:11

-Hm... Pomyślmy... Co byś robiła, gdybyś nie została Spokrewnionym?

Jeffu - Sun-11-14 23:20:45

-Poszła na jakąś szkołę plastyczną, kulinarna albo na weterynarza...

Iblis - Sun-11-14 23:23:10

-Wciąż możesz to zrobić... Są szkoły wieczorowe...

Jeffu - Sun-11-14 23:24:37

-Jakoś tego nie widzę... Plastyk czy weterynarz to spoko ale kuchnia pełna ognia...

Iblis - Sun-11-14 23:26:29

-Może nie jest już tak pociągająca dla Spokrewnionego... Ale wciąż masz inne opcje. Nie rezygnuj.

Jeffu - Sun-11-14 23:27:39

-Może kiedyś... A co z tobą? Co robiłeś jako człowiek?

Iblis - Sun-11-14 23:29:13

-Pamiętasz jak mówiłem o jubilerstwie? Tym się zajmowałem... Najpierw byłem czeladnikiem u swego ojca, a później przejąłem jego pasję i interes.

Jeffu - Sun-11-14 23:29:51

-Jaki był twój ojciec?

Iblis - Sun-11-14 23:31:40

-Zupełnie zwyczajny... Zapatrzony w interes i wyuczenie własnego syna. Chciał dobrze, ale żył bardzo schematycznie.

Jeffu - Sun-11-14 23:33:12

-Ja ze swoim ojcem zawsze dobrze się bawiła. Przez pracę rzadko go widywałam ale było dobrym i troskliwym ojcem, momentami aż za bardzo...

Iblis - Sun-11-14 23:35:57

-Za bardzo? - pyta ze zdziwieniem

Jeffu - Sun-11-14 23:38:20

Ashley zaśmiała się cicho. -Na moje ósme urodziny rodzice zrobili przyjecie. Lepiej dogadywałam się z chłopakami niż innymi dziewczynami więc przyszli prawie sami kumple. Tata latał z bronią i straszył każdego który tylko rozmawiał ze mną dłużej niż minutę. Żebyś tylko widział ja kasetę... Zawsze tak robił jak tylko jakiś chłopak kręcił się obok mnie.

Iblis - Sun-11-14 23:40:15

-To mnie też pewnie będzie straszył... Co? Zwłaszcza, że jestem takim dziadem.

Jeffu - Sun-11-14 23:42:33

-Ciebie to by najchętniej czołgiem rozjechał. Tak to bywa kiedy jest się jedynakiem. Mama obchodziła się ze mną jak z jajkiem, tata miał normalniejsze podejście. Wolał żebym umiała sobie w życiu poradzić.

Iblis - Sun-11-14 23:43:42

-Cóż... I czołg jakoś przeżyję jeśli to pozwoli mi z tobą być.

Jeffu - Sun-11-14 23:44:21

-Dziękuję Ci za wszystko... Kocham Cię.

Iblis - Sun-11-14 23:45:24

-To ja ci dziękuję... Ja ciebie też kocham, ponad wszystko.
Słyszycie nieśmiałe pukanie.

Jeffu - Sun-11-14 23:46:43

W szparze miedzy drzwiami pojawia się głowa John'a nad nim Rat'a, wyżej Fiony. -Można...? pyta nieśmiało Fiona. -Jeśli Kambion nie ma nic przeciwko to jasne.

Iblis - Sun-11-14 23:47:44

-Oczywiście, że nie... Proszę, śmiało.

Jeffu - Sun-11-14 23:48:43

Wchodzą nieśmiało i dostawiają sobie krzesła. -I jak się czujesz...? pyta John. -Szczerze? Jak trup...

Iblis - Sun-11-14 23:49:18

-A już nim nie jesteście? - pyta Rat

Jeffu - Sun-11-14 23:50:23

Ashley uśmiechnęła się. -Nie, jestem piratem. zaczęła nucić soundtrack z Piratów z Karaibów.

Iblis - Sun-11-14 23:51:07

-Skrzynia umarlaka! - rzuca Rat i nakrywa cie

Jeffu - Sun-11-14 23:52:35

Zaśmiała się. -To się nazywa trumna. Dzięki. John mam głupią prośbę... -No wal śmiało. -Możesz podrapać mnie w nos...?

Iblis - Sun-11-14 23:53:35

-Spoko... - drapie cie - -Pamiętam jak leżałem połamany... I Rat musiał mnie czasem podrapać. - śmieje się

Jeffu - Sun-11-14 23:55:21

-Heh, sama pamiętam jak leżałam w gipsie przez przeszło pół roku... A ty co tak siedzisz Fiona? -Wybacz ale... To jest... Fiona była bardzo wrażliwą dziewczyną wbrew pozorom.

Iblis - Sun-11-14 23:56:35

-Wybacz... Zwyczajnie martwię się o ciebie jak to o przyjaciółkę. - stara się jak może

Jeffu - Sun-11-14 23:58:39

-Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem... Stało się, trudno... Ale za parę miesięcy stanę na nogi... Dosłownie. uśmiechnęła się do Fiony. Gadali tak jeszcze przez jakiś czas. Ash znowu została sama z Kambionem. -Ciekawe co ta by powiedział mistrz...

Iblis - Sun-11-14 23:59:26

-Jak chcesz to możemy po niego posłać. Nie widzę problemu...

Jeffu - Mon-11-14 00:00:16

-Chyba by osiwiał do reszty albo zszedł na zawał... Jak myślisz powinien wiedzieć?

Iblis - Mon-11-14 00:04:55

-Nie jesteś już pod jego protektoratem, nie chcesz to nie musisz mu mówić.

Jeffu - Mon-11-14 00:06:25

-Cóż czego oczy nie widzą... Meh nawet w karty se nie pogramy... Ashley westchnęła, jej oko zaszkliło się nieco.

Iblis - Mon-11-14 16:45:13

-Kto powiedział, że nie możemy? Zawsze można użyć magii... Nie płacz, umilę ci ten czas jak mogę.

Jeffu - Mon-11-14 16:54:56

-Wybacz ja po prostu... To tak bolało... Tak się bałam... łza spłynęła po jej policzku.

Iblis - Mon-11-14 17:16:26

-Wiem... Ale to już się skończyło. Ich już nie ma, a to się nie powtórzy...

Jeffu - Mon-11-14 17:30:00

Uśmiechnęła się przez łzy. Jej psychika była w gorszym stanie niż jej ciało. Przez następne dni i tygodnie płakała bez wyraźnej przyczyny i za nic nie chciała wyjść z posiadłości choćby do ogrody.

www.torcida-zaborze.pun.pl www.gornictwo.pun.pl www.ziip-wmn.pun.pl www.wrt.pun.pl www.enigmaots.pun.pl